Kurort chce, by aktywiści zapłacili 1 mln zł za nadszarpnięty wizerunek.
Chodzi o raport opublikowany miesiąc temu przez organizację ClientEarth, w którym stwierdza się, że powietrze w polskich uzdrowiskach nie spełnia norm czystości i w związku z tym tzw. opłata klimatyczna pobierana od turystów i kuracjuszy w cenie noclegów jest ściągana nielegalnie.
Aby zgodnie z prawem pobierać pieniądze z podatku klimatycznego, miejscowość musi spełniać szereg norm, m.in. jakości powietrza. Tymczasem zanieczyszczenie powietrza przekracza dozwolone normy niemal we wszystkich polskich kurortach. Szczególnie zimą, kiedy tzw. niska emisja powoduje, że wdychamy do płuc mnóstwo rakotwórczych mikropyłów.
Zdaniem Jana Golby - burmistrza Muszyny - takie postawienie sprawy jest niesprawiedliwe. Golba przesłał już do ClientEarth list z żądaniem przesłania milionowego odszkodowania, które ma być wykorzystane na odbudowanie nadszarpniętego wizerunku Muszyny. Zapowiada, że jeśli do 6 lutego na kontach gminy nie pojawią się pieniądze, wtedy skieruje sprawę do sądu.
Jaką linię argumentacji chce zastosować burmistrz? Uważa, że dane podane w raporcie są nieprawdziwe, bo... w gminie nie ma stałego monitoringu czystości powietrza. I chociaż argumentacja jest wygodna to tajemnicą poliszynela jest to, że władze uzdrowisk i kurortów celowo takiego monitoringu nie prowadzą. Bo doskonale wiedzą jakim powietrzem muszą oddychać turyści i mieszkańcy. Z pewnością nie uzdrowiskowym.
wt /gazeta.pl