Janusz Piechociński chce pomóc frankowiczom (i nie tylko): zwiększyć elastyczność banków i zmniejszyć nierównowagę na linii pożyczkodawca-klient. Niektóre propozycje wyglądają obiecująco.
28.01.2015 16:18 GOSC.PL
Janusz Piechociński chce pomóc „frankowiczom”, którzy znaleźli się w kłopotach, po uwolnieniu przez Szwajcarski Bank Narodowy kursu franka względem euro. W tym celu zaprezentował kilka rekomendacji dla banków. Nie są to szczególnie radykalne pomysły: bo jak inaczej nazwać np. rekomendację uznawania przez banku ujemnych stóp LIBOR, co jest wyrazem zwyczajnej uczciwości względem kredytobiorców?
Ciekawiej wyglądają propozycje zmian w prawie. Było ich kilka, ale chciałbym skupić się na tych, które mają zlikwidować patologie występujące w relacjach między bankiem a klientem. I tak minister chce zakazać wprowadzania już w trakcie trwania umowy dodatkowych zabezpieczeń na wypadek zmian kursowych. To krok w kierunku wstrzymania samowoli banków, które zmieniając regulaminy, stawiają kredytobiorców wobec dylematu: albo zgódź się na jednostronną zmianę zasad, albo sprzedaj mieszkanie i w ciągu miesiąca oddaj nam pieniądze. Także chęć wprowadzenia limitu roszczeń do wartości mieszkania to dobry pomysł: dzięki niemu w sytuacji skrajnej, w której bank zajmuje dom dłużnika, nie będzie mógł mieć wobec niego żadnych dodatkowych roszczeń – dzięki czemu kredytobiorca nie stanie się de facto finansowych niewolnikiem. Z kolei zaprzestanie traktowania umorzenia części kredytu jako opodatkowanego przychodu po stronie kredytobiorcy nie będzie oznaczało dodatkowych kosztów dla niego – choć będzie trudne do przeprowadzenia z racji na logikę podatku dochodowego.
Jest jeszcze za wcześnie, by jednoznacznie oceniać propozycje Piechocińskiego, ponieważ nie wyszły one poza sferę zapowiedzi. Wyglądają jednak zachęcająco. Minister gospodarki mówi, że nie zależy mu na nadmiernym wkraczaniu w swobodę zawierania umów między bankiem i klientem, a na zmniejszeniu asymetrii między obiema stronami tej umowy i zwiększeniu elastyczności banków w sytuacjach kryzysowych. Oby ostateczne reformy – jeśli do nich dojdzie – zrealizowały te zamierzenia. Pytanie tylko: dlaczego znowu dobre pomysły pojawiają się dopiero w sytuacji kryzysowej?
Stefan Sękowski