Zdumiało mnie to, że Jezus nie powiedział ani razu: „módlcie się za chorych”. Powiedział: „uzdrawiajcie ich”. Nie daje mi to spokoju.
26.01.2015 11:03 GOSC.PL
Bóg obiecał naszej wspólnocie, że złamie nasze myślenie o Nim. Tak, jak łamie się suchą gałąź. Wołaliśmy z tęsknotą o przełom, a On zapowiedział, że rozpocznie właśnie od tego. Od zmiany naszego myślenia. I rozpoczął przełom. Zaczął odpowiadać na bardzo konkretne pytania.
Zdumiało mnie to, że Jezus nie powiedział ani razu: „módlcie się za chorych”. Powiedział: „uzdrawiajcie ich”. Nie daje mi to spokoju.
„Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych, wypędzajcie złe duchy!” (Mt 10,8) czy „Jeśli do jakiego miasta wejdziecie i przyjmą was, jedzcie, co wam podadzą; uzdrawiajcie chorych, którzy tam są, i mówcie im: Przybliżyło się do was królestwo Boże” (Łk 10,8-9)
Innymi słowy powiedział nam: „Róbcie to, co dla tego świata jest kompletnie niemożliwe, co absolutnie przekracza jego zdolność rozumowania, pojmowania, kalkulacji. Róbcie coś, do czego jesteście powołani jako dzieci Króla: sprowadzajcie królestwo na ziemię. Wołajcie o wylanie Ducha. Nie jesteście z tego świata, stoicie w autorytecie Mojego Syna, który zapewnia was: Wszystko, o co w modlitwie prosicie, stanie się wam, tylko wierzcie, że otrzymacie”.
„Ale przecież nie wszystkich uzdrawiał” – tłumaczyłem się zawsze, zasłaniając tym samym sprytnie mą ogromną niewiarę. Tymczasem nieustannie natrafiam ostatnio na fragmenty mówiące o tym, że… uzdrawiał wszystkich:
„On słowem wypędził złe duchy i wszystkich chorych uzdrowił” (Mt 8,16)
„Przynoszono więc do Niego wszystkich cierpiących, których dręczyły rozmaite choroby i dolegliwości, opętanych, epileptyków i paralityków, a On ich uzdrawiał” (Mt 4,24)
„Wielu poszło za Nim i uzdrowił ich wszystkich” (Mt 12,15)
„A cały tłum starał się Go dotknąć, ponieważ moc wychodziła od Niego i uzdrawiała wszystkich” (Łk 6,19)
Gdzie napotkał opór materii? W Nazarecie. W mieście, w którym się wychował. Tam nie znalazł wiary. Jedynie na kilku chorych położył ręce i uzdrowił ich. Ludzie znali Go zbyt dobrze. Wiedzieli sporo o Jego rodzinie.
Problem nie leży po stronie Boga.
Boimy się wydania rozkazu chorobie, by nie skompromitować się przy innych. A może nawet dorabiamy do tego pseudoteologię, bojąc się, by... Bóg się nie skompromitował (doprawdy karkołomna konstrukcja).
Nie twierdzę, że uzdrowi wszystkich. Nie mam takiej wiary. Wierzę jednak w to, że zanim „pochylimy się z troską nad zagadnieniem cierpienia” w życiu osoby, która prosi nas o wstawiennictwo, mamy prawo wołać o cud. On sam nas o to prosi.
Marcin Jakimowicz