Ukraińskie siły rządowe w północnej części obszaru tzw. operacji antyterrorystycznej przeciw prorosyjskim separatystom zostały zaatakowane przez oddziały regularnej armii Rosji - oświadczył rzecznik Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Andrij Łysenko.
"Wbrew wcześniejszym ustaleniom ukraińskie oddziały wojskowe były atakowane na północy strefy operacji antyterrorystycznej przez regularne formacje wojskowe sił zbrojnych Rosji" - powiedział Łysenko we wtorek wieczorem na zwołanym w trybie pilnym briefingu.
Wcześniej ukraińskie doniesienia mówiły o obecności żołnierzy Federacji Rosyjskiej na terenach Donbasu kontrolowanych przez rebeliantów, jednak w relacjach z konfliktu wspominano jedynie o walkach z separatystami, a nie z regularnymi oddziałami wojskowymi podlegającymi władzom w Moskwie.
Łysenko przekazał, że do walk doszło w rejonie drogi Bachmutka. Jest to ważna trasa, prowadząca z Ługańska do Lisiczańska.
"Siły operacji antyterrorystycznej powstrzymały ruchy wojsk rosyjskich" - powiedział.
Rzecznik poinformował, że ukraiński wywiad doniósł ponadto o trzech rosyjskich grupach batalionowych, które poruszały się w kierunku granicy ukraińsko-rosyjskiej w okolicach miejscowości: Kujbyszew, Kamieńsk Szachtyński, Matwiejew Kurhan, oraz o jednym dywizjonie artyleryjskim w rejonie miejscowości Wesełyj.
W poniedziałek ukraińska RBNiO oświadczyła, że dwie duże, liczące ogółem ok. 700 ludzi grupy rosyjskich żołnierzy weszły tego dnia na teren Ukrainy, przekroczywszy granicę w obwodzie ługańskim.
Łysenko uściślił wówczas, że rosyjskie pododdziały wkroczyły na Ukrainę w obwodzie ługańskim na odcinku granicy kontrolowanym przez separatystów. Dodał, że nie jest znany dalszy kierunek marszu rosyjskich żołnierzy, których liczbę szacuje się na ok. 700 - po 300-350 żołnierzy w każdej grupie.
Od wielu miesięcy Kijów i Zachód zarzucają Rosji, że wspiera separatystów we wschodniej Ukrainie regularnymi oddziałami swych sił zbrojnych.
Według najnowszych szacunków Kijowa w połowie stycznia br. na Ukrainie było ponad 8500 rosyjskich żołnierzy. Moskwa zaprzecza, by uczestniczyła w konflikcie w sąsiednim kraju.