Zawirowania wokół uwolnienia kursu franka pokazują, że banki w Polsce mają niemal nieograniczoną władzę nad kredytobiorcami. I nie zamierzają z niej rezygnować.
20.01.2015 11:24 GOSC.PL
Obawy przed problemami, jakie spotkają „frankowiczów” w związku z faktycznym uwolnieniem swojej waluty przez Szwajcarski Bank Narodowy tonowała informacja o jednoczesnej obniżce szwajcarskich stóp procentowych. Co prawda Polacy, którzy zaciągnęli kredyty we franku, mieli spłacać go po mniej korzystnym kursie, ale za to cena kredytu wyrażona w stopie procentowej miała być niższa. Rzeczywistość przerosła jednak moje oczekiwania, bowiem okazało się, że polskie banki postanowiły w tej sprawie postąpić w zgodzie z logiką Kalego.
Na oprocentowanie kredytu składają się dwa czynniki: stopa procentowa i marża nakładana przez bank. By bank zarobił na całej operacji, suma musi być dodatnia. Jednak jeszcze kilka lat temu, gdy mieliśmy w Polsce do czynienia z boomem na kredyty walutowe, nikt nie spodziewał się, że już niebawem wręcz normą stanie się wprowadzanie ujemnych stóp procentowych przez banki centralne państw rozwiniętych. W związku z decyzją SNB stopa procentowa LIBOR dla franka wynosi -0,75 proc. Oznacza to w praktyce, że banki zarobią mniej na spłacanych kredytach, niż wynosi marża. Co prawda kredytobiorca musi zapłacić wyższą ratę ze względu na gorszy kurs franka, ale nie aż tak wysoką, jak bez uwzględnienia zmiany stopy procentowej. W praktyce różnica może wynosić nawet kilkaset złotych miesięcznie.
Ale już wczoraj dziennikarz „Gazety Wyborczej” Maciej Samcik na swoim blogu alarmował, że część banków nie chce tego robić, zabezpieczając się przed tym np. zmianą regulaminu kredytu i wpisania do niego, że w ich algorytmie stopa procentowa nie może wynosić mniej, niż zero – lub interpretując zapisy umowy na niekorzyść klientów. Dziś z kolei „Dziennik Gazeta Prawna” wręcz zachęca do pozywania z tego powodu banków do sądu. – Sytuacja, w której wysokość raty jest zależna od kursu franka, ale jednocześnie bank nie uwzględniania ujemnego LIBOR-u szwajcarskiego banku, rażąco dyskryminuje kredytobiorcę. Poza tym jest to zwyczajnie nieuczciwe – mówi na jej łamach adwokat Andrzej Jakubiec.
I trudno się z nim nie zgodzić. Gdy bowiem stopy procentowe idą w górę (co, trzeba przyznać, w Szwajcarii dawno się nie zdarzyło), albo obca waluta się umacnia względem złotówki, banki mówią: „nie ma przebacz, kliencie, musisz płacić wyższą ratę. Miałeś świadomość ryzyka kursowego, więc płać”. Ale gdy okazuje się, że zysk nie będzie aż tak duży, jak powinien, ze względu na inne decyzje banku centralnego, wtedy bank nie jest proszony do kasy. Jego ryzyko zmiennej stopy procentowej nie dotyczy.
Jeśli chodzi o stosunek do klientów, banki w Polsce są wręcz bezkarne. Na porządku dziennym jest także zmienianie na niekorzyść klientów regulaminów kredytowych. Brak zgody na taką procedurę oznacza rozwiązanie umowy i konieczność natychmiastowej spłaty całego kredytu. M.in. właśnie tego typu zabiegi pozwalają im na ignorowanie korzystnych dla klientów zmian w polityce monetarnej. Jeśli bankierzy nie pójdą po rozum do głowy i nie zaczną po prostu grać uczciwie, politycy powinni wzmocnić pozycję kredytobiorców względem nich.
Stefan Sękowski