Wydarzenia, jakie rozegrały się w trakcie konferencji prasowej WOŚP, były prawdziwym szokiem. Także dla wielu dziennikarzy głównych mediów.
Kiedy nazwiska kilku niepokornych redaktorów pojawiły się w Komitecie Honorowym Marszu w Obronie Demokracji i Wolności Mediów, zorganizowanego 13 grudnia w Warszawie, wywołało to w środowisku sporo wątpliwości. Nie tylko ze względu na fakt, że inicjatorem marszu była partia polityczna. Kwestionowano samą diagnozę. Bo czy wolność słowa w Polsce jest rzeczywiście zagrożona? Fakt zatrzymania dziennikarzy relacjonujących okupację PKW i wytoczenia im procesu powszechnie uznano za „wypadek przy pracy”. Niestety, tego typu wypadki zdarzają się ostatnio coraz częściej. Ostatni to wyprowadzenie siłą Michała Rachonia, dziennikarza Telewizji Republika, z konferencji prasowej Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy oraz próba zamknięcia dostępu do relacjonowania finału WOŚP przedstawicielom kilku mediów określanych jako „prawicowe”.
Oburza naruszanie konstytucyjnych gwarancji wolności słowa i dostępu do informacji, ale jeszcze bardziej niepokoi klimat przymykania oczu na takie praktyki, obecny w mediach „głównego nurtu”. Mamy tam do czynienia z próbą odebrania dziennikarzom otwarcie krytykującym obecną władzę uprawnień przysługujących z tytułu wykonywania zawodu zaufania publicznego. Otwarcie dzieli się dziennikarzy na lepszych i gorszych, a tych drugich obraża w niewybredny sposób.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Piotr Legutko