Dominik Kolorz komentuje negocjacje rządu ze związkowcami ws. górnictwa.
Nie ma jeszcze światełka w tunelu, ale iskierka zaczyna się żarzyć - tak efekt 10-godzinnych rozmów liderów górniczych związków z delegacją rządową w sprawie planu naprawczego Kompanii Węglowej (KW) ocenił szef śląsko-dąbrowskiej "S" Dominik Kolorz.
Obie strony oceniły dyskusję jako "bardzo merytoryczną".
- "Zespół roboczy pracował bardzo intensywnie, bardzo merytorycznie. Można powiedzieć, że generalnie pracujemy nad tym, żeby z tego piekła, które się nazywa Spółka Restrukturyzacji Kopalń, zrobić czyściec. Jest to trudna praca, wymagająca przede wszystkim bardzo wielu obliczeń i bardzo wielu rozwiązań organizacyjnych. Mogę powiedzieć, że nie ma jeszcze światełka w tunelu, ale iskierka zaczyna się żarzyć" - oświadczył Kolorz po spotkaniu. Podkreślił, że żadne ustalenia nie zapadły, ale pojawiło się wiele "ciekawych dla obydwu stron propozycji".
- "Jestem pełen dobrej wiary" - powiedział po spotkaniu pełnomocnik rządu ds. restrukturyzacji górnictwa Wojciech Kowalczyk. Też podkreślił, że dyskusja była "bardzo merytoryczna" i zapowiedział, że rozmowy będą kontynuowane jeszcze w piątek.
Robocze spotkanie rozpoczęło się w Śląskim Urzędzie Wojewódzkim w Katowicach w czwartek o godz.15. Po 7 godzinach zarządzono przerwę. Strona społeczna wykorzystała ten czas na konsultację ze swoimi ekspertami. Potem rozmowy kontynuowano do godz. 1 w nocy. Tym razem toczyły się w znacznie węższym gronie niż poniedziałkowe, z udziałem premier Ewy Kopacz. Rząd reprezentowali pełnomocnik ds. restrukturyzacji górnictwa Wojciech Kowalczyk, wiceminister skarbu państwa Rafał Baniak oraz wiceminister pracy i polityki społecznej Jacek Męcina.
Spółka Restrukturyzacji Kopalń z siedzibą w Bytomiu zajmuje się likwidacją kopalń, które zakończyły już wydobycie, zagospodarowaniem majątku likwidowanych kopalń i tworzeniem na bazie ich majątku nowych miejsc pracy. To do niej mają być przeniesione 4 kopalnie KW, przynoszące największe straty. Obecnie trwają prace nad tym, by przeniesienie tam kopalni nie oznaczało automatycznie jej likwidacji, ale by umożliwiało wyodrębnienie jej części produkcyjnej i przeniesienie do spółki prowadzącej regularną działalność wydobywczą.
Przeciwko rządowemu planowi naprawy dla Kompanii Węglowej protestują już górnicy ze wszystkich 14 kopalń należących do tej spółki. W czwartek ruszyła akcja protestacyjna w kopalniach Jastrzębskiej Spółki Węglowej. W kopalni Budryk w Ornontowicach po zakończeniu porannej zmiany wszyscy górnicy zostali pod ziemią. Akcja w tym zakładzie ma charakter rotacyjny i nie oznacza przerwania pracy. Górnicy po zakończeniu zmiany zostają pod ziemią na kilka godzin. Sukcesywnie zastępują ich koledzy z kolejnych zmian. W pozostałych kopalniach JSW, jak podają związkowcy, również protestują całe zmiany, ale jest to protest na powierzchni. W czwartek rozpoczęły się też podziemne protesty w należących do Tauron Wydobycie Zakładach Górniczych Sobieski w Jaworznie oraz Janina w Libiążu. Łącznie podziemne akcje są prowadzone już w 17 kopalniach.
Rządowy plan naprawczy dla KW, który wywołał na Śląsku falę protestów, zakłada sprzedaż nowej, zawiązanej przez Węglokoks spółce celowej 9 z 14 kopalń Kompanii. Z pozostałych jedną ma kupić Węglokoks (Piekary), a kolejne cztery mają być przekazane Spółce Restrukturyzacji Kopalń. Chodzi o Bobrek-Centrum, Sośnica-Makoszowy, Pokój i Brzeszcze.
Według związkowców oznacza to likwidację tych kopalń. Innego zdania jest premier Ewa Kopacz, która po ostatnich rozmowach, zakończonych bez porozumienia, zapewniła, że rząd nie chce likwidować kopalń, lecz je restrukturyzować, przenosząc do Spółki Restrukturyzacji Kopalń zakłady, które są trwale nierentowne.(PAP)
lun/ mp/