Samuel (w hebrajskim zapisie Szemu’el), imię ostatniego z sędziów, czyli przywódców ludu Izraela w okresie po osiedleniu się w Ziemi Obiecanej, a zarazem pierwszego w szeregu proroków, to istna mała encyklopedia znaczeń.
Drugi człon, „el”, znaczy „Pan”, w sensie Bóg. Natomiast jego pierwszy człon, „Szem”, traktowany rzeczownikowo, znaczy „imię”. W takim rozumieniu Samuel to „ten, którego imieniem jest Bóg i nikt, ani nic więcej”. Natomiast można ten człon rozumieć też czasownikowo. Szema znaczy „słuchać”. Samuel to ten, który jest, urodził się, bo Pan słuchał i wysłuchał. I wreszcie imię Samuel to także prośba: „Niech Pan wysłucha!”, „Oby Pan wysłuchał!”. Każde z tych znaczeń jakoś odezwało się w dziejach biblijnego Samuela. Był synem Elkany i jego niepłodnej, a przez to nieszczęśliwej żony Anny. Przyszedł na świat jako owoc żarliwej modlitwy, której Pan wysłuchał. Matka obiecała, że jeśli urodzi syna, odda go na służbę Bogu. I tak się stało. Samuel od wczesnego dzieciństwa rósł w Szilo, gdzie wówczas był przybytek Pański (świątynia w Jerozolimie miała dopiero być zbudowana za kilkadziesiąt lat), pozostając pod opieką kapłana Helego. I właśnie tutaj pewnej nocy zaczął on słuchać, tego, co mówił mu Pan. Józef Flawiusz, żydowski historyk z I w., napisał, że Samuel miał wówczas 12 lat. Choć na starożytnym Bliskim Wschodzie znano praktykę udawania się na spoczynek do świątyni, by tam we śnie otrzymać objawienie, to tutaj pojawiają się dwie istotne różnice. Samuel nie przyszedł do świątyni ten jeden raz. On w niej (zapewne w jednym z pomieszczeń) miał swe stałe miejsce spoczynku, bo pilnował ognia, który nocą płonął w przybytku. I nie oczekiwał objawienia. To Pan Bóg był tym, który wybrał go, aby do niego mówić. A Samuel zachowywał każde słowo Pana w sercu i umyśle. Właśnie ta dyspozycja do przyjmowania Bożego orędzia w całości, bez uszczupleń czy przeinaczeń stanowi istotę bycia prorokiem. Prorok w tradycji biblijnej nie przepowiada przyszłości, ale jest pasem transmisyjnym, który ludowi ogłasza słowa nie swoje, ale samego Boga.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Zbigniew Niemirski