Izrael przeżywa gwałtowny przyrost naturalny krokodyli, który sprawia, że mieszkańcy Doliny Jordanu w północnej części kraju boją się o swoje bezpieczeństwo.
Ostatni wymieniony w dokumentach dziki krokodyl w Palestynie został upolowany w 1912 roku w Nahal Taninim, Rzece Krokodyli, nieopodal ruin miasta Krokodilopolis z V wieku p.n.e. (obecnie w Dystrykcie Północnym Izraela). Oficjalnie krokodyle można zobaczyć w Izraelu jedynie w zoo lub na farmach hodowlanych.
Okazuje się jednak, że nie jest to do końca prawda. Jak podaje dziennik "Maariw", przewodniczący samorządu regionu Dolina Jordanu Dawid Elhajani boryka się z poważnym problemem: krokodylowego boomu urodzin i ucieczek krokodyli z miejscowej farmy.
Wszystko zaczęło się w latach 90., gdy położona w Dolinie Jordanu gmina Peza'el otrzymała w podarunku kilka młodych krokodyli. Założono farmę. Z biegiem lat liczba hodowanych krokodyli doszła do ponad tysiąca dorosłych osobników i nadal szybko rośnie. Samica krokodyla jest w stanie złożyć w jednym wylęgu do 50 jaj, a samce są poligamiczne, przez co każdego roku na farmie zostaje złożonych ponad 600 jaj. Ze względu na korzystne warunki hodowlane większości potomstwa udaje się przetrwać do wieku dorosłego.
Ponad dwa lata temu z farmy uciekło 70 krokodyli. Większość z nich odnaleziono, ale nie wszystkie wróciły za ogrodzenie. Istnieje uzasadnione podejrzenie, że część gadów przedostała się do Jordanu. Jeden z nich odnalazł się w miejscowości Al-Audża, niedaleko Jerycha na Zachodnim Brzegu; najprawdopodobniej został skradziony przez palestyńskiego pracownika farmy. Trzy krokodyle wykryto w łazience w prywatnym domu w Bnej Braku. W toku śledztwa właściciel domu przyznał, że w nocy bez większego problemu przeskoczył ogrodzenie farmy i wybrał sobie najdorodniejsze sztuki do prywatnej hodowli.
W przeszłości - donosi dziennik "Haarec" - dziesiątki młodych krokodyli przechwyciła policja w Ramat Haszaron, Tel Awiwie, Beer Szewie i Kfar Sabie. Nie ma jednak pewności, czy zdołano wykryć wszystkie krokodyle pozostające w prywatnych rękach, ani czy część z nich nie przedostała się do izraelskich rzek.
Dawid Elhajani twierdzi, że krokodyle z farmy w Peza'el są łatwym łupem dla okolicznych mieszkańców i obawia się kolejnych ucieczek niebezpiecznych gadów. Mieszkańcy północnego Izraela boją się plagi krokodyli w Jordanie.
Gady te znane są z ataków na człowieka. Na kontynencie afrykańskim mają reputację największych morderców dużych zwierząt, także ludzi. Dysponują jednym z najsilniejszych zgryzów wśród zwierząt. W dorosłym wieku sięgają 6 metrów długości i ważą do pół tony; potrafią dożyć do 100 lat.
W Izraelu ponad 2000 krokodyli hodowanych jest na południu Izraela (Arawa), a także w Hamat Gader na północy kraju, tuż przy granicy z Syrią.
Na całym świecie skóra krokodyli wykorzystywana jest w branży tekstylnej i skórzanej do wyrobu ekskluzywnych portfeli, toreb, butów, pasków i wielu innych przedmiotów. Dwa lata temu izraelskie ministerstwo środowiska zdecydowało, że krokodyl, jako zwierzę rzadko spotykane w Izraelu, został gatunkiem chronionym. 20 lat temu hodowanie krokodyli w Izraelu było atrakcją, dziś jest problemem. Ze względu na niepewną sytuację polityczną turyści nie odwiedzają farm, krokodyle nie mieszczą się w klatkach i przeznaczonych dla nich basenach, a hodowla pod żadnym względem nie jest opłacalna.
"Jesteśmy w trudnej sytuacji - twierdzi Gadi Bitan, obecny właściciel farmy w Peza'el. - Krokodyle przynoszą duże straty. Nie możemy ich wyżywić ani się ich pozbyć". Poza pojedynczymi miłośnikami krokodyli, którzy marzą o posiadaniu gada na własność, do tej pory nie było w Izraelu chętnych na zaopiekowanie się rosnącą populacją tych zwierząt. Brak nie tylko odpowiedniego lokum, ale przede wszystkim pomyśłu na rozwiązanie problemu. Lokalne władze obiecały znaleźć dla krokodyli inną lokalizację oraz wybudować nowe ogrodzenia i baseny. Na razie podjęto wstępne działania zmierzające do uniemożliwienia krokodylom wydostania się z niewoli.
Jak się okazuje, nie tylko krokodyle uciekają Izraelczykom z klatek. Pierwszego dnia nowego roku trzy białe nosorożce uciekły z parku safari w Ramat Gan, by przespacerować się po pobliskim parkingu. Z doniesień dziennika "Maariw" wynika, że "spacerowicze" powrócili już z przechadzki.