Jak utrudniano dotarcie do prawdy o zleceniodawcach zamachu na życie papieża Jana Pawła II, doskonale pokazuje prowadzona przez bułgarski wywiad operacja o kryptonimie „Paja”, czyli „Pająk”.
Tropy zacierano, zanim Ali Agca wyruszył do Rzymu, aby zabić papieża Polaka. Później wymyślano różne historie, żeby odwrócić uwagę od prawdziwych mocodawców zamachowca. Operacja, której bułgarski wywiad nadał kryptonim „Pająk”, pokazuje, w jaki sposób to robiono. Do nielicznych zachowanych źródeł na temat tej operacji dotarł prokurator Michał Skwara z katowickiego IPN. Jej nazwa dobrze oddaje istotę przedsięwzięcia zbudowanego na sieci międzynarodowych kontaktów i powiązań. Chodziło o działania dezinformacyjne, które, jak w gabinecie krzywych luster, miały przedstawić zdeformowaną rzeczywistość. Bułgarzy wiedzieli, że aby ich przekaz był wiarygodny, konieczne było znalezienie odpowiedniego medium, potrafiącego dotrzeć do tych, których należało przekonać. Jak słusznie zauważył Vladimir Volkoff w powieści „Montaż”, literackim thrillerze o zatruwaniu zachodniej opinii publicznej przez operacje sowieckich służb specjalnych, najlepiej wpływać przez pośredników. Trzeba było działać szybko, gdyż aresztowany 25 listopada 1982 r. Siergiej Antonow znajdował się w kiepskim stanie psychicznym. Obawiano się, że lada chwila zacznie mówić o swej roli w przygotowaniu zamachu na Jana Pawła II. Trzeba było dać mu wsparcie, zarówno w więzieniu, jak i na forum opinii publicznej. Ważną rolę w tym odegrało dwóch włoskich adwokatów Antonowa, którzy przekazywali ważne szczegóły z toczącego się śledztwa. Informacje pochodzące od adwokatów, odpowiednio spreparowane przez bułgarskie i enerdowskie służby, trafiały następnie do włoskich i światowych mediów, podważając dotychczasowe ustalenia śledztwa w sprawie zamachu na papieża oraz sugerując istnienie innych tropów.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Andrzej Grajewski