Dzisiaj w godzinach wczesnopopołudniowych zostanie przeprowadzony test kapsuły kosmicznej Orion. To należący do Amerykańskiej Agencji Kosmicznej statek, którym ludzie będą mogli podróżować "dalej niż kiedykolwiek".
Trudno powiedzieć, co do dokładnie oznacza "dalej niż dotychczas", skoro dotychczas dolecieliśmy w zasadzie tylko (aż) na Księżyc, który jest obiektem dość bliskim. Oczywiście, mówiąc o kapsule Orion, najczęściej pada hasło Mars. Tak, jeżeli kiedykolwiek człowiek tam poleci, to najpewniej właśnie w Orionie.
Prace konstrukcyjne nad Orionem zakończyły się już kilka miesięcy temu. Dzisiaj test być może najważniejszy. Najpierw wystrzelenie i umieszczenie na wysokości prawie 6 tysięcy kilometrów nad powierzchnią Ziemi. Potem seria menewrów na orbicie i w końcu lądowanie. To ta ostatnia część testu budzi największe obawy. Co prawda, dzisiaj Orion będzie wystrzeliwany bez ludzi, ale rozbicie się kapsuły byłoby technologiczną i wizerunkową kompromitacją. Cały test od momentu wystrzelenia do lądowania potrwa niecałe pięć godzin ale największe emocje będą w ostatnich kilkunastu minutach. Statek, wchodząc w ziemską atmosferę, będzie miał prędkość ponad 30 tys. km/godz., a jego powierzchnia nagrzeje się do około 2200 st. C. Po raz pierwszy zostanie zastosowany specjalny system spadochronów, które uruchamiane jeden po drugim zmniejszą szybkość kapsuły.
Udany test nie oznacza wcale, że ludzie zaczną Orionami latać w najbliższym czasie. Pierwszy załogowy lot planowany jest dopiero na 2021 rok. Kapsuła Orion jest tylko jednym z elementów całkiem nowego programu nazwanego Space Launch System. Jego budżet wynosi 35 mld dolarów. Ma on za zadanie przywrócenie USA zdolności wysyłania ludzi w kosmos. Dzisiaj NASA może to robić tylko dzięki rosyjskim rakietom.
Tomasz Rożek