Czy z przemocą wobec kobiet można walczyć stosując mowę nienawiści?
26.11.2014 15:45 GOSC.PL
Na plakacie anonsującym „16. Dni Przeciwdziałania Przemocy Ze Względu Na Płeć” widzimy mężczyznę wycierającego z podłogi czerwony płyn sugerujący krew. Obok hasło: „To nieprawda, że mężczyźni nie robią nic w domu. Przemoc domowa jest nadal powszechna, prawie 90 proc. ofiar to kobiety i dzieci”.
Autorzy obrazka z Amnesty International i tak potraktowali damskich bokserów zbyt łagodnie. Jak wiadomo, przeciętny mężczyzna nie chodzi po domu w koszuli z kołnierzykiem i półbutach – jak przedstawiony na plakacie model. On w ogóle nie chodzi: leży rozwalony na kanapie i w podkoszulku (znanym także jako „wife-beaterka”) żłopie piwsko za piwskiem. Wycieranie podłogi widzi jedynie w wykonaniu kobiety: co najwyżej między jedną puszką a drugą dla sportu uderzy żonę mokrym mopem lub rzuci w dziecko kijem od szczotki. Sarmacki wąs pomaga mu stosować wobec kobiet przemoc symboliczną utrwalającą patriarchalny porządek w rodzinie.
Przecież tego typu zestawienie zdjęcia i hasła to czystej wody mowa nienawiści. Aktywiści AI chcieli zwrócić uwagę na pewien rzeczywisty problem – i zanurzyli się w oparach absurdu. Niektórzy mężczyźni biją niektóre kobiety nie dlatego, że te są kobietami. W rzeczywistości to Amnesty International opisywanym plakatem dokonuje „przemocy ze względu na płeć”. Powtarzając negatywny stereotyp mężczyzn jako nierobów-damskich bokserów daje upust swoim mizoandrycznym uprzedzeniom.
Stefan Sękowski