Papież Franciszek upomniał się w parlamencie europejskim o prawa ludzi odrzucanych, także dzieci nienarodzonych oraz prześladowanych chrześcijan. Przypominał Europie, że „zapominanie o Bogu rodzi przemoc”, a godność człowieka musi być zakorzeniona w transcendencji.
25.11.2014 15:50 GOSC.PL
Martin Schulz, przewodniczący Parlamentu Europejskiego, dziękując papieżowi za przemówienie stwierdził, że Franciszek dał europosłom orientację w ich dezorientacji. To wyrażenie, które spontanicznie wypowiedział Schulz, dobrze oddaje to, co się stało. Oklaski, którymi kilkakrotnie przerywano papieskie wystąpienie, świadczą o tym, że Europa potrzebuje trwałych punktów odniesienia, jest spragniona prawdy po prostu. Prawdy o człowieku.
Kilka wątków papieskiego przemówienia, które zwróciły moją uwagę. Papież diagnozował, że Europa jest podstarzała, przytłumiona, zmęczona, bezpłodna i nie tętniąca życiem. Dlatego potrzebuje nadziei i zachęty. Gdzie tej nadziei ma szukać? Papież powtarzał kilkakrotnie, że kluczowym pojęciem musi być godność człowieka, ale zakorzeniona w transcendencji, odwołująca się do „busoli”, którą Bóg wpisał w ludzkie serca, czyli zdolności odróżniania dobra od zła. Papież wskazał na istniejącą w Europie jednostronność w podkreślaniu praw pojedynczego człowieka bez liczenia się z dobrem wspólnym. Prawa człowieka, rozumiane jako prawa bez ograniczeń, stają się źródłem konfliktów i przemocy. Oprócz praw człowiek ma bowiem także obowiązki wobec wspólnot, w których żyje. Ojciec święty zaapelował, aby nie sprowadzać kwestii budowania jedności Europy tylko do debaty politycznej, ekonomicznej czy technicznej. Konieczne jest odnalezienie prawdziwej antropologii, czyli wielkiej wizji człowieka. Tej zaś nie odnajdzie się bez spojrzenia w niebo.
„To właśnie zapominanie o Bogu, a nie Jego uwielbienie, rodzi przemoc” – ten cytat z Benedykta XVI to absolutna perła, zresztą nagrodzona brawami. Papież nie rozwinął szerzej tego wątku. Ale to zdanie jest w jakimś sensie kluczem do całości. Franciszek zachęcał, aby Europa nie zagubiła swojej tożsamości, której elementem składowym jest chrześcijaństwo. „Zachęcam was więc do pracy, aby Europa na nowo odkryła swą dobrą duszę” – mówił papież. Subtelnie, posługując się cytatem ze słynnego „Listu do Diogneta” zaznaczył: „czym jest dusza w ciele, tym są w świecie chrześcijanie”. „Europa, która nie jest już w stanie otworzyć się na transcendentny wymiar życia, jest Europą, której powoli grozi zatracenie swej duszy”.
Papież Franciszek upominał się o prawa ludzi, którzy bywają odrzucani i wykluczani. Nie padły wprawdzie słowa „eutanazja” ani „aborcja”, ale sens papieskiego sprzeciwu wobec tych form przemocy był całkiem jasny. „Istocie ludzkiej grozi sprowadzenie do bycia jedynie trybikiem w mechanizmie, który traktuje ją na równi z dobrem konsumpcyjnym, którego można używać, tak że – jak to niestety często widzimy – gdy życie nie odpowiada potrzebom tego mechanizmu, jest odrzucane bez większego wahania, jak w przypadku nieuleczalnie chorych, ludzi starszych, opuszczonych i pozbawionych opieki lub dzieci zabitych przed urodzeniem”. Franciszek przypomniał też Europejczykom o prześladowaniach chrześcijan, w różnych częściach świata. Te słowa zabrzmiały bardzo mocno: „Wspólnoty i osoby będące przedmiotem barbarzyńskiej przemocy: wypędzani ze swoich domów i ojczyzn; sprzedawani jako niewolnicy; zabijani, ścinani, ukrzyżowani i spaleni żywcem przy haniebnym i sprzyjającym milczeniu wielu”. Papież apelował o to, aby Morze Śródziemne nie stało się cmentarzem imigrantów. Upomniał się także o bezrobotnych, o głodnych, o wsparcie dla rodziny.
Słowa Franciszka wpisały się znakomicie w podobne wystąpienia jego poprzedników, których kilkakrotnie cytował. Były gorącym i przemyślanym wezwaniem do odnowienia europejskiej tożsamości, której nie da się zbudować bez odniesienia do Boga. Zabrakło wspomnienia o Ukrainie, trwającym tam konflikcie i realnym zagrożeniu pokoju ze strony Rosji. Być może papież wolał pozostać na poziomie ogólnych wskazań. Czy jego rady zostaną wysłuchane? Nadziei tracić nie wolno. Raz jeszcze stało się jasne, że papiestwo pozostaje jednym nielicznych autorytetów moralnych świata.
Ks. Tomasz Jaklewicz