Coś dziwnego dzieje się wokół synodu. Coś czego nie rozumiem, co mnie zadziwia, boli i napełnia niepokojem. Nie można o tym milczeć.
09.11.2014 11:41 GOSC.PL
Na stronie Radia Watykańskiego znalazłem taką oto informację. Tytuł: „Kard. Baldisseri: synod zgodny z zamysłem Papieża, blokujący w mniejszości”. Cytuję treść w całości: Chrystus chciał, aby Jego Kościół był domem gościnnym, z zawsze otwartymi drzwiami dla wszystkich, nikogo nie wyłączając – powiedział kard. Lorenzo Baldisseri sekretarz generalny synodu biskupów, zdając relację z niedawnych obrad synodalnych. Uczynił to w Libanie, gdzie uczestniczy w kongresie duszpasterskim o sytuacji rodzin na Bliskim Wschodzie. Podkreślił on, że Papieżowi udało się w wzniecić dyskusję. „Myślę, że Kościół obiera nowy kierunek duszpasterski” – powiedział kard. Baldisseri. Dodał, że dokument końcowy synodu jest otwarty na wszystkie możliwości i otwiera rok dyskusji. „Doktryna pozostaje niezmieniona a wszystkie perspektywy mają charakter duszpasterski” – powiedział włoski purpurat. Zapewnił on również, że przebieg obrad był zgodny z zamysłem Papieża, a „blokujący” byli w mniejszości.
Moje trzy wątpliwości, pytania:
1. Kogo kardynał nazywa „blokującymi”? Przecież papież Franciszek prosił ojców synodalnych, aby otwarcie mówili o sytuacji małżeństw i rodzin i czuli się całkowicie wolni w wypowiadaniu swoich opinii. Zależało mu na otwartej dyskusji i na niej na synodzie doszło. A teraz kardynał odpowiedzialny za działalność synod z nominacji papieża nazywa część biskupów „blokującymi”. Czy to znaczy, że synod miał tylko potwierdzić „zamysł Papieża”? Przecież synod nie jest od tego. To organ wyrażający kolegialność biskupów, na której tak bardzo zależy papieżowi. W „Ewangelii Gaudium” Franciszek podkreśla konieczność decentralizacji Kościoła. Wyrazem tych dążeń jest właśnie większe docenienie roli synodu. Zgodnie za nauką katechizmu, wszyscy biskupi ponoszą odpowiedzialność za cały Kościół. Czyli na synodzie każdy pasterz zgodnie ze swoim sumieniem i rozeznaniem, wsłuchując się w to, co „Duch mówi do Kościołów”, przedstawiają swoją opinię. Więc jeśli teraz sekretarz synodu nazywa część opinii biskupów przedstawionych na synodzie „blokowaniem”, to czegoś tutaj nie rozumiem. To wyrażenie sugeruje, że papież Franciszek chciał narzucać synodowi swoją wizję. A przecież on konsekwentnie milczał i chciał otwartej rozmowy. Chciałbym więc wierzyć, że słowa kard. Baldisseriego to tylko niezręczność.
2. „Blokujący byli w mniejszości”. Kogo kardynał określa mianem „blokujących”? Na sto procent nie wiem, ale z kontekstu wynika, że chodzi mu tych, którzy sprzeciwili się poluźnieniu dyscypliny Kościoła w kwestiach dopuszczenia do komunii rozwodników w powtórnych związkach i „przyjmowaniu” homoseksualistów bez nazywania grzechem stosunków homoseksualnych. Otóż z całego przebiegu synodu wynika, że owi „blokujący” stanowili większość. Jasno pokazały to obrady w małych grupach, które zdecydowanie odrzuciły roboczy dokument opracowany przez sekretariat synodu. Więc dlaczego większość kardynał uznaje za mniejszość? Czegoś tutaj nie rozumiem. Nie śmiałbym podejrzewać o celowe wprowadzanie w błąd opinii publicznej. Ale zachodzi tu jakieś nieporozumienie. Dobrze byłoby je wyjaśnić. Dla dobra kolejnego synodu i całej sprawy. Dla dobra Kościoła.
3. I uwaga natury bardziej ogólnej. „Chrystus chciał, aby Jego Kościół był domem gościnnym, z zawsze otwartymi drzwiami dla wszystkich, nikogo nie wyłączając”. Często powtarza się to zdanie w kontekście synodu. Ale w Ewangelii jest wiele ostrzeżeń pochodzących od Jezusa, że drzwi mogą zostać zamknięte. Panny głupie, którym zabrakło oliwy w naczyniach zobaczyły zamknięte drzwi i usłyszały odmowę otwarcia (Mt 25, 1-13). W Ewangelii Łukasza czytamy: „Skoro Pan domu wstanie i drzwi zamknie, wówczas stojąc na dworze, zaczniecie kołatać do drzwi i wołać: »Panie, otwórz nam!«; lecz On wam odpowie: »Nie wiem, skąd jesteście«. Wtedy zaczniecie mówić: »Przecież jadaliśmy i piliśmy z Tobą, i na ulicach naszych nauczałeś«. Lecz On rzecze: »Powiadam wam, nie wiem, skąd jesteście. Odstąpcie ode Mnie wszyscy dopuszczający się niesprawiedliwości!«” (Łk 13, 25-27). Oczywiście te teksty mają sens eschatologiczny, są naglącym wezwaniem do nawrócenia już teraz. W Kościele nie chodzi tylko o to, byśmy byli razem, ale byśmy byli razem świętymi (nawróconymi grzesznikami!). Owszem Kościół jest domem zapraszającym wszystkich do siebie. Ale to „do siebie” coś oznacza. Oznacza jakieś zasady, jakieś zobowiązania, jakieś prawdy, które w tym domu są wartością. Jeśli każdy zaproszony będzie robił w tym domu to co chce, zamieni go szybko w hotel czy raczej w hipisowską komunę.
Ks. Tomasz Jaklewicz