Wojsko, które przed kilkoma dniami przejęło władzę w Burkina Faso, w niedzielę zapewniło, że nie zależy mu na wydłużonym sprawowaniu rządów w kraju, i obiecało przeprowadzenie wyborów w przeciągu trzech miesięcy.
Podpułkownik Isaac Zida - wcześniej numer dwa straży prezydenckiej, a obecnie tymczasowy szef państwa - w komunikacie zapowiedział "pokojowe, demokratyczne przekazanie władzy" przez armię. "Rządzenie nas nie interesuje" - podkreślił, dodając, że poczyniono już przygotowania do oddania władzy.
Rzecznik wojska zaznaczył, że armii zależy na uniknięciu chaosu w kraju.
W niedzielę w Burkina Faso trwały protesty przeciw wojskowemu przewrotowi, podczas których zginęła jedna osoba. Tysiące demonstrantów domagało się dopuszczenia cywilów do władzy.
Tłum przypuścił szturm na siedzibę państwowej telewizji, gdzie były minister obrony Kouame Lougue oraz przywódca opozycji Saran Sereme zamierzali, niezależnie od siebie, ogłosić się prezydentem kraju. Kouame po odczytaniu krótkiego oświadczenia został wyprowadzony przez wojskowych, a Lougue nie zdążył wystąpić przed przerwaniem transmisji.
Wojsko potępiło niedzielne protesty, zarzucając ich uczestnikom brak poczucia odpowiedzialności. Podobne zachowanie zostanie ukrócone z całą surowością - zapowiedziano.
Dotychczasowy burkiński prezydent Blaise Compaore ustąpił w piątek po 27 latach u władzy po fali protestów w kraju, które wybuchły w związku z zamiarem wydłużenia przez niego urzędowania.
Około połowy z 17 mln mieszkańców Burkina Faso, dawnej kolonii francuskiej, żyje poniżej granicy skrajnego ubóstwa (tj. na swoje utrzymanie może wydać mniej niż równowartość jednego dolara dziennie). Powszechne jest bezrobocie wśród młodych ludzi oraz analfabetyzm. Według ONZ-owskiego wskaźnika rozwoju społecznego spośród 187 krajów Burkina Faso zajmuje 181. miejsce.