Jeśli pojawia się facet, który uważa, że wszyscy powinni myśleć tak jak on, zachowywać się jak on, być pobożni jak on, to jest to gość, który w sposób dramatyczny rozwala Kościół.
25.10.2014 08:00 GOSC.PL
…ustanowił jednych apostołami, innych prorokami, innych ewangelistami, innych pasterzami i nauczycielami
To przerażające, że wydaje nam się, że wszyscy w Kościele będą tacy sami – opowiadał biskup Grzegorz Ryś na spotkaniu promującym książkę: „Wiara z lewej prawej i Bożej strony”
– Uwierzcie, że jest to działanie przeciw jedności, rozbijanie wspólnoty. Najłatwiej to zrozumieć, będąc historykiem Kościoła. Wszystkie schizmy w Kościele wzięły się z tego, że mylono jedność z jednolitością. Jeśli w Kościele pojawia się facet, który uważa, że wszyscy powinni myśleć tak jak on, zachowywać się jak on, być pobożni jak on, śpiewać tak jak on, przyjmować postawy religijne tak jak on, to jest to gość, który w sposób dramatyczny rozwala Kościół. Weźmy historię patronów Europy: Cyryla i Metodego. Przyszli do środkowej Europy z Konstantynopola. Ich bracia, biskupi niemieccy, leczyli ich ze wschodniej pobożności w ten sposób, że Metodego wsadzili do więzienia i prali od świtu do nocy, tak że sam papież musiał go z tego więzienia wyciągać i ratować najpierw jego życie, a potem misję na Morawach. Niemieckim biskupom wydawało się, że jeśli Kościół nie będzie łaciński, to nie będzie chrześcijański. Po drugiej stronie działało to mniej więcej tak samo. Mówiliśmy kapłanom wschodnim, że są nie dość dobrzy, bo mają brody, a oni odpowiadali: „A wy odprawiacie Eucharystię na niekwaszonym chlebie. Jak żydzi”. Na to my odbijaliśmy piłeczkę: „A wy odprawiacie na kwaszonym, czyli popsutym”. Na to oni po naszej Eucharystii zmywali ołtarz, by był odnowiony. Te pyskówki to proces, którego się nie zatrzyma. Każdy mówi: ma być tak, jak ja chcę, i basta! I można się nawzajem wyzywać od heretyków, wariatów. A zazwyczaj te spory dotyczą nie rzeczy najbardziej istotnych tylko szczegółów, tego, co jest różnorodnością Kościoła.
Marcin Jakimowicz