Postęp w onkologii sprawił, że wiele, niegdyś śmiertelnych nowotworów udało się przekształcić w chorobę przewlekłą - oceniają onkolodzy. Potrafimy nie tylko znacznie przedłużać życie pacjentów onkologicznych, ale też poprawić jego jakość - zaznaczają.
Eksperci mówili o tym we wtorek na konferencji prasowej Onkologia 2014, którą zorganizowano w Warszawie.
"Obecnie wszystko zmierza do tego, żeby - jak to obserwujemy - coraz więcej chorób nowotworowych, które niegdyś były śmiertelne, przyjmowało charakter chorób przewlekłych" - powiedział prezes Polskiej Unii Onkologii, dr Janusz Meder. Dzięki temu pacjenci mogą dożyć do nowych metod leczenia, które dodatkowo przedłużą ich życie, podkreślił.
Najnowszy sukces w terapii zaawansowanej choroby nowotworowej dotyczy raka piersi. Ogłoszono go podczas ostatniego kongresu Europejskiego Towarzystwa Onkologii Klinicznej (ESMO), odbywającego się 26-30 września w Madrycie, przypomniała dr Renata Duchnowska z Kliniki Onkologii Wojskowego Instytutu Medycznego (WIM) w Warszawie. W badaniu (o akronimie CLEOPATRA) na ok. 800 pacjentkach z zaawansowanym rakiem piersi tzw. HER2-dodatnim, który dał przerzuty odległe do innych narządów, wykazano, że dzięki dodaniu leku celowanego o nazwie pertuzumab do standardowej obecnie terapii, przeżycie pacjentek wydłużyło się blisko o 16 miesięcy.
Kierownik Kliniki Onkologii WIM prof. Cezary Szczylik, przypomniał, że w ostatniej dekadzie dokonał się ogromny postęp w leczeniu raka nerki, który często jest rozpoznawany w stadium zaawansowanym. Pierwszy przełom przyniosły leki z grupy tzw. inhibitorów kinaz, wprowadzone w latach 2005-2006, jak sunitynib i sorafenib. W kolejnych latach wprowadzono kolejne leki, blokujące różne szlaki biochemiczne w komórkach. "W rezultacie, w nowotworze, który wcześniej w ogóle był niemożliwy do leczenia w fazie rozsianej, obecnie stosuje się kilka linii leczenia" - podkreślił onkolog. Jak dodał, dzięki terapii sekwencyjnej uzyskuje się podwojenie lub potrojenie czasów przeżycia.
Dr Meder zaznaczył, że dzięki nowym metodom terapii wielu pacjentom z nowotworem zaawansowanym można dziś nie tylko "darować ładnych parę lat życia, kontrolując chorobę", ale jednocześnie zachować u nich jakość życia.
"Jakość życia jest bardzo ważnym parametrem. Jeżeli my chorym wydłużamy przeżycie o cztery, sześć czy 10 miesięcy, to chcielibyśmy, żeby mogli się z tego cieszyć. A żeby mogli to robić, nowe leki nie mogą dramatycznie pogarszać jakości życia, ale powinny ją utrzymywać lub poprawiać" - powiedział prof. Piotr Wysocki, kierownik Kliniki Onkologii Centrum Onkologii w Warszawie.
Przytoczył przykłady nowych leków na zaawansowanego raka prostaty opornego na standardową hormonoterapię (tzw. rak prostaty oporny na kastrację). Jeden z nich - enzalutamid, zaliczany do nowoczesnej hormonoterapii, w badaniach klinicznych o 55 proc. obniżał ryzyko pogorszenia jakości życia w porównaniu z placebo. Oceniano to przy pomocy specjalnych kwestionariuszy, które uwzględniają takie obszary, jak samopoczucie fizyczne, emocjonalne, funkcjonowanie ogólne oraz rodzinne i socjalne.
Jak wyjaśnił prof. Wysocki, nowe leki na zaawansowanego raka prostaty, takie jak enzalutamid czy octan abirateronu, korzystnie wpływają na jakość życia, między innymi dlatego, że zmniejszają ryzyko powikłań kostnych. Zalicza się tu np. złamania patologiczne czy ucisk rdzenia kręgowego, który prowadzi do niedowładów.
Onkolodzy zwracali też uwagę, że polscy chorzy na nowotwory nie mają dostępu do wszystkich terapii, które poprawiają przeżycie i są uznane za standard, np. w krajach Unii Europejskiej. Przykładem są m.in.: pertuzumab na raka piersi, leki stosowane w trzeciej linii leczenia raka nerki, większość nowych leków na zaawansowanego raka prostaty, a także lek nazwie bortezomib, stosowany w leczeniu szpiczaka plazmocytowego, tj. nowotworu układu krwiotwórczego.
Z powodu braku finansowania ze środków publicznych bortezomib nie jest obecnie dostępny w pierwszej linii terapii u pacjentów ze szpiczakiem zakwalifikowanych do autotransplantacji komórek krwiotwórczych. "To jest coś, czego nie rozumiem, dlatego że (...) nie robi się na tym oszczędności finansowych. Ten lek i tak zostanie zastosowany, ale w dalszych liniach. Tymczasem, im wcześniej zastosujemy skuteczniejszy lek tym efekty będą lepsze za tę samą cenę" - powiedział prof. Wiesław Jędrzejczak, kierownik Katedry i Kliniki Hematologii, Onkologii i Chorób Wewnętrznych Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego.