Z wielką przykrością przeczytaliśmy w nr 41”Gościa Niedzielnego” felieton Pana Wojciecha Wencla zatytułowany „Zychowszczyzna kontra historia” z podtytułem „Jak przemądrzali publicyści próbują zrobić z Polaków kolaborantów, zdrajców i cyników”.
Szanowna i Droga Redakcjo!
Z wielką przykrością przeczytaliśmy w nr 41”Gościa Niedzielnego” felieton Pana Wojciecha Wencla zatytułowany „Zychowszczyzna kontra historia” z podtytułem „Jak przemądrzali publicyści próbują zrobić z Polaków kolaborantów, zdrajców i cyników”. Niezależnie od formy tego tytułu – o czym niżej – jego sformułowanie świadczy, że Autor felietonu nie przeczytał uważnie żadnej z książek Zychowicza (nie śmiemy przypuszczać, że nie przeczytał ich w ogóle).
Ustalmy podstawowe fakty: to Wojciech Wencel jest publicystą bez wykształcenia historycznego zaś Piotr Zychowicz jest zawodowym historykiem (uczeń Prof. Pawła Wieczorkiewicza). Jego wszystkie książki powstały w oparciu o ogromny i cytowany w nich zestaw materiałów źródłowych.
Forma tytułu felietonu jest obraźliwa i uważamy, że nie licuje z dotychczasowym poziomem „Gościa Niedzielnego”, w którym szanuje się adwersarzy i polemizuje się z faktami.
Śledząc prasową i telewizyjną dyskusję na tematy poruszane przez Zychowicza odnosimy wrażenie, że znakomita większość adwersarzy opiera się nie na rzetelnej znajomości jego książek lecz na opiniach innych dyskutantów, a głównie na własnej interpretacji tytułów książek. I tu pytamy – czy Pan Wojciech Wencel zadał sobie trud wzięcia udziału choćby w jednym z bardzo licznych spotkań autorskich Zychowicza i czy tam zabierał głos w dyskusji? Po takim spotkaniu powstrzymałby się zapewne od tak pochopnie wyrażanych sądów, których podsumowanie zawarł w tytule swojego felietonu.
Uważamy, że Zychowiczowi należy się uznanie za ogromną i opartą na faktach wiedzę o historii politycznej okresu poprzedzającego II wojnę, o okresie okupacji i Powstaniu. Godny szacunku jest jego trud w popularyzacji problemów dyskutowanych do tej pory niemal wyłącznie w gronie historyków, do których on przecież się zalicza.
Gdyby, skądinąd znakomity poeta i w tej profesji wysoko ceniony, Wojciech Wencel uważnie i ze zrozumieniem przeczytał książkę „Obłęd ‘44”, łatwo zauważyłby, że Zychowicz podkreśla tam niesłychane bohaterstwo i patriotyzm szeregowej młodzieży powstańczej, nieuzbrojonej i karnej, wiernej przysiędze wojskowej. Jednocześnie dokumentuje nieodpowiedzialność części dowództwa AK, prącej do wybuchu Powstania z niepopartych rzeczywistością motywacji politycznych. Ich wynikiem była śmierć w nierównej walce naszej najlepszej młodzieży, straszna śmierć dziesiątków tysięcy ludności cywilnej, cierpienia pozostałych przy życiu setek tysięcy rdzennych Warszawiaków, zagłada dorobku materialnego i bezcennych dóbr kultury wielu pokoleń.
Nasi obydwaj Ojcowie walczyli w Powstaniu i mieli o nim jednoznacznie negatywną opinię jako o tragicznie bezsensownym wykrwawieniu się narodowej elity w nierównej walce od początku militarnie skazanej na klęskę.
Ogromny materiał źródłowy przedstawiony przez Zychowicza dobitnie wskazuje, że decyzja o wybuchu Powstania nie była jednomyślna, że przeciwni jej byli zarówno najwyżsi oficerowie z najściślejszego grona dowództwa Armii Krajowej jak i z Armii na Zachodzie.
Dorobek historyków, prezentowany w pierwszej książce Zychowicza „Pakt Ribbentrop-Beck”, opierający się na ogromnej liczbie dokumentów (w tym ostatnio udostępnianych po otwarciu archiwów) także pozwala na uzasadnioną krytykę polityki Becka. Był on „napuszczony” na Niemcy przez „sojuszniczą” Francję i Wielką Brytanię, chcących pierwsze uderzenie Niemców odwrócić od siebie i skierować ja na Polskę. Zwrot polityczny dokonany przez Becka w 1939 roku był również złamaniem testamentu realisty Piłsudskiego, który przestrzegał przed walką na dwa fronty.
Prosimy Pana Wencla o wskazanie, który z przedstawionych w książce Zychowicza „Opcja Niemiecka” faktów kolaboracji był nieprawdziwy. Zamieszczone tam przykłady wskazują raczej na głębsze intencje jej bohaterów. Troska o zmniejszenie strat ludności powinna być oceniana w kontekście tragizmu tamtego okresu, jak to podkreśla Zychowicz.
Uważni czytelnicy książek Zychowicza (i nie tylko jego książek) nie odbierają ich jako „próbujące zrobić z Polaków kolaborantów, zdrajców i cyników”, jak insynuuje Pan Wencel. Książki te są pisane „pod rozwagę” elit decydujących o losach wielu milionów ludzi. Stanowią one wyraz realnej troski o Ojczyznę i jako taki powinien być traktowany z należnym szacunkiem.
Autor felietonu dezawuuje logiczne wnioski, wynikające z rzetelnej analizy materiału faktograficznego prezentowanego przez Zychowicza. Jednocześnie szafuje emocjonalnymi pojęciami takimi jak „prawda i honor”, pomijając fakt, że „prawda i honor” były wykorzystywane do podejmowania decyzji bez odpowiedzialności za ich tragiczne skutki. Czy Autor felietonu chciałby, aby zostało to określone „wencelstwem” uprawianym przez „niedouczonego poetę”? Sądzimy, że nie.
Jako stali i wierni od wielu lat czytelnicy „Gościa Niedzielnego”, kolportujący go na swój koszt w wielu egzemplarzach jako katolicki głos w najważniejszych sprawach wiary i bytu naszej Ojczyzny, czujemy się współodpowiedzialni za poziom Tygodnika, za rzetelność i kulturę prezentowanych w nim artykułów. Mamy nadzieję, że felieton Wojciecha Wencla będzie rzadkim wyjątkiem, zaś jego Autor podejmie rzeczową i uczciwą dyskusję z Piotrem Zychowiczem.
Z poważaniem,
Ewa i Piotr H.
Warszawa, 12 października 2014r.
(nazwisko do wiadomości redakcji)