Po tygodniu od wybuchu gazu w kopalni „Mysłowice-Wesoła” w szpitalu zmarł poparzony górnik. Gdy piszę ten tekst, kilku górników w stanie krytycznym leży w siemianowickim Centrum Leczenia Oparzeń.
W jednej z najbardziej zagrożonych wybuchem metanu kopalń w Polsce, w kopalni „Mysłowice-Wesoła”, na głębokości 665 metrów w poniedziałek 6 października o godzinie 21 doszło do eksplozji. W rejonie bezpośredniego zagrożenia przebywało wtedy 37 górników. Większość jest poparzonych, kilkunastu ciężko, a stan kilku lekarze określają jako krytyczny. Po 4 godzinach od eksplozji niemal wszyscy byli już na powierzchni. Niemal, bo pod ziemią pozostał 42-letni kombajnista. W pierwszych relacjach przedstawiciele Katowickiego Holdingu Węglowego, do którego kopalnia należy, mówili, że dotarcie do niego to kwestia 2–3 godzin. Każdego dnia wiadomości były jednak gorsze. Najpierw mówiono, że dzieli go od ratowników 200 metrów zasypanego korytarza, kolejnego dnia mówiono, że 700 metrów.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Tomasz Rożek