Trend czynienia zwykłych rzeczy „inteligentnymi” przybiera na sile, a na rynku pojawia się coraz więcej smartwatchy. Ale czy naprawdę inteligentny konsument potrzebuje inteligentnego zegarka?
Co sprawia, że zwykły produkt staje się produktem inteligentnym? Dostęp do internetu i możliwość korzystania z aplikacji. Dobrym przykładem są telefony komórkowe. Kiedyś służyły tylko do dzwonienia i esemesowania. Dziś w powszechnym użyciu są smartfony czy też – jak wolą dbający o swój język Czesi – chytre telefony. Dzięki powszechnemu dostępowi do mobilnego internetu i setkom programów smartfon pozwala wykonać znacznie więcej czynności. Można np. kupić bilet w autobusie, wystawić fakturę, posłuchać muzyki, zrobić zdjęcia czy pograć w grę. A skoro inteligentny może być telefon, to czemu nie zegarek?
Te zrobiły się ostatnio modne. Zarówno giganci technologicznego rynku, jak i mniejsze firmy prezentują kolejne modele smartwatchy – czyli, mówiąc wprost, inteligentnych zegarków. Wyposażone w ekrany, często dotykowe, mogą łączyć się z telefonem komórkowym, a nawet bezpośrednio z internetem. Dzięki temu bez wyciągania telefonu z kieszeni można przeczytać SMS-a czy status na Facebooku, odebrać połączenie albo zerknąć na mapę. Smartwatche – czy specjalne opaski na rękę – mogą także monitorować puls czy prowadzić tak jak odbiornik GPS.
Przydatne? Dla niektórych na pewno. Ale minie jeszcze sporo czasu, zanim takie urządzenia staną się na tyle dopracowane, by były przydatne dla przeciętnego użytkownika. Obecnie problemy ze smartwatchami są trzy. W większości to nie są samodzielne urządzenia i muszą współpracować ze smartfonami. Kolejnym problemem jest bateria, a w zasadzie jej mała pojemność. W stosunkowo niewielkiej obudowie zegarka muszą się zmieścić ekran, procesor, pamięć i moduły łączności. No i oczywiście bateria, która to wszystko zasili. Efekt jest taki, że zegarek, owszem, jest inteligentny, ale trzeba go często (nawet codziennie) podłączać do ładowarki. W praktyce to bardzo utrudnia korzystanie z mobilnego w końcu urządzenia. Trzecim problemem jest to, jak użytkownik może z urządzenia korzystać. Ekrany dotykowe są zbyt małe, by swobodnie wprowadzać na nich tekst, a systemom rozpoznawania mowy daleko jeszcze do doskonałości.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Karol Kloc