Kolejna wpadka programu Mieszkanie dla Młodych. Jego autorzy nie przewidzieli, że ludzie ubiegający się o dofinansowanie wkładu własnego do kredytu mogą oczekiwać dziecka.
22.09.2014 09:00 GOSC.PL
To historia prawdziwa, choć nazwisko zmienione. Wyobraźmy sobie małżeństwo Nowaków, które chce kupić mieszkanie i ubiega się o udział w programie Mieszkanie dla Młodych. Dzięki niemu mogą uzyskać dofinansowanie do wkładu własnego kredytu – jest ono tym wyższe, im ma się więcej dzieci. Problem w tym, że Nowakowa jest w ciąży – dziecko więc istnieje, ale jeszcze się nie urodziło, więc z formalnego punktu widzenia nadal jest bezdzietna.
Bank mitręży z rozpatrzeniem wniosku kredytowego i gdy w końcu jest zgoda na zakup mieszkania w programie, mały Jasio jest już po drugiej stronie brzuszka. Jego rodzicom nie wolno jednak zmienić wcześniejszej deklaracji, ponieważ w papierach nie zgadzałaby się liczba dzieci. Autorzy ustawy nie przewidzieli bowiem, że wnioskodawca może być w ciąży. I tak zamiast 15 proc. dofinansowania wkładu własnego Nowakowie otrzymali tylko 10 proc. Gdyby Jaś miał dwójkę starszego rodzeństwa, wówczas Nowakowie mogliby się ubiegać o przewidziany w ustawie bonus. Niestety, nie ma. Co prawda 10 proc. to zawsze 10 proc., ale gdyby Nowakowie dostali 15 proc., byliby o dodatkowe kilkanaście tysięcy złotych "do przodu".
O wadach MdM pisałem już wiele razy: że służy głównie deweloperom i bankom, że korzystają z niego przede wszystkim ci, którzy i tak dostaliby kredyt (w związku z czym żadna dodatkowa zachęta nie jest im potrzebna), czy że premiuje bogate wielkomiejskie gminy. Jednak do głowy mi nie przyszło, że autorzy zapomnieli o fakcie, o którym wiedzą nawet dzieci chodzące do podstawówki: że narodziny dziecka poprzedza 9-miesięczna ciąża. Z drugiej strony nie wiem, czy zgodne ze zdrowym rozsądkiem traktowanie ciężarnej jako matki dziecka bądź dzieci (sprawdź, czy bliźniaki) nie zagmatwałoby dodatkowo sytuacji. W niektórych przypadkach wymagałoby to bowiem ustalenia daty poczęcia, co możliwe jest jedynie w kilkudobowym przybliżeniu, chyba że mamy do czynienia z wyjątkowymi, np. letnimi małżeńsko sytuacjami. Tak czy owak, parafrazując Kisiela, MdM bohatersko zmaga się z problemami, które sam wywołał.
Stefan Sękowski