Przyszła pani premier ogłaszając skład swojego rządu zaprezentowała brak wizji rządzenia i… „szowinistyczny” język.
19.09.2014 11:04 GOSC.PL
Ewa Kopacz chyba za długo słuchała Edyty Górniak przed konferencją prasową, podczas której przedstawiła skład swojego rządu („Jestem kobietą”). Można było odnieść wrażenie, że główną zaletą jej nowych koleżanek na ministerialnych stanowiskach jest to, że są płci żeńskiej. Z kolei odpowiedź na pytanie dotyczące wysyłania broni na Ukrainę świadczyły o przedawkowaniu twórczości innej polskiej wokalistki – Kayah („Testosteron”). Pani Kopacz (jeszcze nie premier!) stwierdziła ni mniej, ni więcej, że mężczyźni biją się z napastnikiem bez względu na to, czy mają szanse go pokonać, zaś kobiety są rozważne, zamykają drzwi na klucz i opiekują się dziećmi. Co prawda nie za bardzo wiem, jaki to miało związek z pytaniem, niemniej tak „szowinistycznej” wypowiedzi z jej ust się nie spodziewałem.
Nie wiem, czy wzięła się ona z jakiejś ukrytej niechęci do mężczyzn – chyba jednak nie, bo póki co w skład jej rządu wchodzą nadal głównie mężczyźni. W porównaniu do składu rządu Donalda Tuska wiele się nie zmieniło: na kluczowych stanowiskach zostają oczywiście ministrowie z PSL, ponadto Mateusz Szczurek (finanse), Włodzimierz Karpiński (skarb), a nawet jeden z najsłabszych ministrów tego rządu, Bartosz Arłukowicz (zdrowie). Dlatego lepiej pisać o tych, którzy dostali nowe teki. Do rady ministrów wraca stary znajomy – były minister spraw wewnętrznych Grzegorz Schetyna, tym razem będzie odpowiadał za sprawy zagraniczne. Jak widać, jest to człowiek wielu talentów, poza językowymi. Z kolei ministrem sprawiedliwości został Cezary Grabarczyk, którego zapamiętano jako jednego ze słabszych ministrów infrastruktury III RP. Choćby na tych dwóch przykładach widać, że o podziale tek w rządzie decydowała w dużej mierze wewnątrzplatformiana układanka frakcyjna. Wraz z Markiem Biernackim z rządem pożegnał się ostatni „konserwatysta” z PO – widać, że ta grupa w największej partii sejmowej już kompletnie się nie liczy, o ile w ogóle istnieje.
Konferencja prasowa nowego rządu nie nastraja optymistycznie. Nie tylko ze względu na skład nowego gabinetu, ale także ze względu na to, że odpowiedzi Ewy Kopacz na pytania dziennikarzy pokazały, że nie ma ona nawet jasnych poglądów na temat wielu kluczowych dla Polski kwestii. Wygląda na to, że PO na serio wierzy w sterowanie Polską przez Donalda Tuska z Brukseli.
Stefan Sękowski