Transportowano ich w niezadaszonych węglarkach i wagonach towarowych. – Pod nami Bug. Za nami Kraj Rad. Za rzeką Polska, a w oczach rodziców łzy – wspomina czasy repatriacji Zenon Ciechanowicz, który osiadł w Szczytnie.
Decyzja o przesiedleniach Polaków z Kresów zapadła jeszcze we wrześniu 1944 r., kiedy zawarto pierwsze układy z rządami Ukraińskiej, Białoruskiej i Litewskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej. W lipcu 1945 r. podpisano czwarty układ repatriacyjny z ZSRR. Pierwsze transporty ludności ruszyły na początku grudnia 1944 r. Zimą 1945 r. ich liczba znacznie wzrosła, a to za sprawą zaostrzenia represji przez Sowietów oraz po niekorzystnych dla Polski ustaleniach w Jałcie i Poczdamie, a także po podpisaniu układu polsko-radzieckiego z 16 sierpnia 1945 r., potwierdzającego nabytki terytorialne ZSRR kosztem Polski. Największe przesiedlenia miały miejsce latem i jesienią 1945 r. oraz wiosną 1946 r. Cisza wagonów, krzyk wspomnień W czasie przedłużających się podróży kończyła się żywność, brakowało paszy dla zwierząt. Polakom z Kresów Wschodnich niełatwo było podjąć decyzję o wyjeździe. Zostawiali wszystko, ukochaną ziemię, czasem najbliższą rodzinę. Jechali w nieznane, nie wiedząc, co ich czeka. – W wagonie cisza. Nikt nic nie mówi – relacjonuje Zenon Ciechanowicz.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Krzysztof Kozłowski