Wyniki wyborów uzupełniających do Senatu świadczą o postępującej polaryzacji sceny politycznej.
08.09.2014 12:45 GOSC.PL
Po wyborach uzupełniających do Senatu pojawia się pokusa, by wyciągać z ich wyników wnioski do odnośnie rozwoju sytuacji w Polsce. Jednak niska frekwencja (oscylująca wokół 10 proc.) powoduje, że trudno je porównać z poprzednimi elekcjami – wyjątkiem może być ewentualnie głosowanie w Rybniku, bo tam wybory uzupełniające odbyły się także w ubiegłym roku. Dlatego do wszelkich porównań trzeba podchodzić ze sporą dozą ostrożności.
Mimo to warto przeanalizować wyniki wyborów. Odbyły się z powodu odejścia z Senatu trzech senatorów Prawa i Sprawiedliwości. Gdyby więc w którymkolwiek z nich wygrał kandydat innej partii, oznaczałoby to porażkę PiS. Partii Jarosława Kaczyńskiego udało się jednak utrzymać stan posiadania w Senacie, a w okręgu garwolińsko-mińsko-węgrowskim Maria Koc osiągnęła nawet procentowo imponujący wynik (ponad 58 proc.). Niecałe 400 głosów brakowało kandydatowi Polskiego Stronnictwa Ludowego Kazimierzowi Kotowskiemu, by w świętokrzyskim 82. okręgu wygrać z kandydatem PiS, Jarosławem Rusieckim. Jednak warto zauważyć, że w porównaniu z poprzednimi elekcjami kandydaci PiS i PO poprawili (procentowo) swoje wyniki, co jest skutkiem między innymi tego, że w wyborach brało udział mniej kandydatów i poparcie nie ulegało rozproszeniu.
Kandydaci SLD ponieśli sromotną porażkę, przegrywając w swoich okręgach nawet z pozaparlamentarnymi kandydatami, np. w Rybniku z przedstawicielem Nowej Prawicy, a w okręgu podwarszawskim z Krzysztofem Bosakiem z Ruchu Narodowego. Ale i przedstawiciele mniejszych ugrupowań nie mają się z czego cieszyć. Narodowcy zebrali podpisy w raptem jednym okręgu, co świadczy o słabości ich struktur. Z kolei kandydaci Nowej Prawicy otrzymali poparcie znacznie niższe niż ich partia w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Jest to szczególnie widoczne na przykładzie Rybnika, w którym Maciej Urbańczyk z NP otrzymał prawie dwa razy mniej głosów niż Janusz Korwin-Mikke rok temu. Widać, że ta partia „wisi” na tym publicyście i jeśli nie dorobi się szybko nowych liderów, odejdzie w niebyt najpóźniej wraz z przejściem JKM na emeryturę.
Partie - poza przede wszystkim PiS, ale także PO i PSL - nie potrafią zmobilizować swoich wyborców. W wyborach uzupełniających do senatu najważniejsza jest bowiem umiejętność przekonywania zwolenników do tego, że ich pójście do urn ma sens. Gdy umie się to zrobić, można przeskoczyć uśpionych zajmowaną pozycją w politycznej hierarchii gigantów albo przynajmniej im zagrozić. Te wybory świadczą więc o postępowaniu polaryzacji polskiej sceny politycznej.
Stefan Sękowski