ZHR. – Harcerze zawsze szli z ojczyzną i robili to, co było potrzebne. Dzisiaj nie musimy walczyć z karabinem w ręku, ale musimy się bić o wartości, które są dla nas ważne – mówi hm. Artur Nowak, komendant Pomorskiej Chorągwi ZHR.
Mówią, że po prostu wyszedł z okopu i rzucił się w stronę Niemców. Zaraz potem seria z cekaemu prawie urwała mu nogę. Niedługo później w piwnicy pobliskiego domu umierał, ściskając trzymany w dłoniach karabin. Trzynastoletni Alfred Dyduch, ze 129. Pomorskiej Drużyny Harcerskiej nie tylko stał się symbolem udziału pomorskich harcerzy w obronie Gdyni 75 lat temu, ale także wzorem odwagi dla wszystkich członków Szarych Szeregów.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Rafał Starkowicz