Akcja "Jedz jabłka na złość Putinowi" nie skończyła się na memach, zdjęciach na Facebooku i patriotycznych deklaracjach, pisze "Metro". Naprawdę kupujemy więcej jabłek. Jest szansa, że do końca roku zjemy o jedną trzecią więcej niż zwykle.
Do akcji dołączyły duże sieci spożywcze, obniżając ceny jabłek. Owocami obdarowują klientów łódzcy restauratorzy z ul. Piotrkowskiej. W sierpniowe weekendy chce je rozdawać klientom gdańskie Centrum Handlowe Osowa, a w lubelskim Centrum Rekreacji i Odnowy Biologicznej "SPA Orkana" każdy klient przy wyjściu dostaje tyle jabłek, ile zdoła unieść. Niewykluczone, że jabłka będą rozdawane od 1 września w szkołach i przedszkolach.
Klub Cube w Człuchowie wpadł na pomysł, by rozdawane jabłka nazwać "Putinkami". - Kupiliśmy kilka kilo, nakleiliśmy na nie wizerunek twarzy Władimira Putina i z radością obżerali się nimi wszyscy imprezowicze, opowiada Paweł Szwatek z Cube.
Przeciętny Polak zjada 15 kg jabłek rocznie. Gdy akcja ruszała, mówiło się, że dodatkowy kilogram już będzie sukcesem. Ale dziś eksperci szacują, że jest szansa na więcej. - Realne staje się dodatkowe 2-3 kg na osobę. O 5 kg byłoby niezmiernie ciężko, bo popularność akcji musiałaby się utrzymać przez cały rok. Ale skoro przeciętny Niemiec może jeść 24 kg jabłek rocznie, to nic nie można wykluczyć, mówi dr Bożena Nosecka, kierownik zakładu ekonomiki ogrodnictwa w Instytucie Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej.