Podczas największego od lat kryzysu dyplomatycznego na linii Europa Zachodnia – Rosja, głównym problemem UE jest brak kandydatek do Komisji Europejskiej.
11.08.2014 12:44 GOSC.PL
Od kilku tygodni Jean-Claude Juncker ma problemy ze skonstruowaniem składu Komisji Europejskiej. 1 sierpnia minął teoretycznie ostateczny termin na zgłoszenie kandydatów, ale nadal część państw członkowskich nie sprostało temu obowiązkowi. Pewnie mają ważniejsze sprawy na głowie – na przykład embargo nałożone przez Rosję na wszystkie produkty spożywcze pochodzące z Unii Europejskiej. To już nie jest sytuacja, w której zakazowi podlega np. sama Polska. Embargo nałożone na całą UE trudno ominąć, łamiąc europejską solidarność. Być może łatwiej byłoby z nim też walczyć wspólnie, pod egidą Wysokiego Przedstawiciela ds. Zagranicznych i Bezpieczeństwa – w końcu w tym wypadku nasz interes jest wspólny. „High-repem” jest jeszcze Catherine Ashton, osoba, która przejdzie do historii jako polityk bezbarwny, który pokazał, jak nędznie może wyglądać wspólna polityka zagraniczna UE.
Nie ma co się oszukiwać: Catherine Ashton zajęła to stanowisko dlatego, że jest kobietą. Unia ma hopla na punkcie wyrównywania szans kobiet i mężczyzn, a jako że szefem KE i przewodniczącym Rady Europejskiej zostali mężczyźni, nieformalnym MSZ UE została kobieta. Co prawda trudno powiedzieć, dlaczego aż tak słaba kobieta, ale być może pozostałe kandydatki na unijnych komisarzy były jeszcze mniej odpowiednie do obsadzenia tego stanowiska.
Teraz sytuacja może się powtórzyć, bowiem Jean-Claude Juncker za punkt honoru stawia sobie, by odsetek kobiet w kierowanej przez niego KE był wyższy, niż u poprzednika. Na razie raptem 6 na 28 państw członkowskich zgłosiło kobiecych kandydatów do Komisji, a żeby przebić Barroso, Juncker musiałby nominować ich 10. Kolejne państwa jednak twardo nominują samych mężczyzn (prócz Słowenii, która zaproponowała same kobiety). Dlaczego nie chcą się przełamać i zrobić przyjemności Junckerowi poprzez nominację kobiet? Po prostu szefowie rządów uważają za najlepszych kandydatów akurat tych polityków, dyplomatów, czy urzędników, którzy są mężczyznami. Tak jak Angela Merkel, która nominowała ponownie Guenthera Oettingera, dotychczasowego komisarza ds. energii.
W epoce największego kryzysu dyplomatycznego na linii UE-Rosja od lat głównym problemem unijnych elit jest to, że w eurorządzie może być za mało kobiet, by sprostać wymaganiom politycznej poprawności. Nic dziwnego, że Unia Europejska odgrywa coraz mniejszą rolę na arenie międzynarodowej.
Stefan Sękowski