Gdy podziały polityczne na Ukrainie często pokrywają się z religijnymi, wielkie znaczenie ma to, kto zostanie prawosławnym metropolitą kijowskim, uznającym zwierzchność Patriarchatu Moskiewskiego.
Wyboru w dwóch turach dokona 13 sierpnia Sobór Biskupów Ukraińskiego Kościoła Prawosławnego Patriarchatu Moskiewskiego. Procedura przewiduje, że najpierw 76 prawosławnych hierarchów z całej Ukrainy wybierze spośród siebie 3 kandydatów, a w kolejnym głosowaniu zostanie wyłoniony nowy metropolita kijowski tego Kościoła. Stawka wyborów jest duża. Metropolita kijowski i całej Ukrainy, jak brzmi jego pełny tytuł, będzie nie tylko zwierzchnikiem największego pod względem liczby parafii i diecezji Kościoła chrześcijańskiego na Ukrainie, ale ma zapewnione miejsce w Świętym Synodzie Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego, organie podejmującym najważniejsze decyzje w tej strukturze. Ta wspólnota dominuje zwłaszcza na wschodniej Ukrainie, gdzie od wielu miesięcy toczą się walki, które coraz częściej przybierają charakter wojny wyznaniowej. Prorosyjscy separatyści chętnie bowiem głoszą, że walczą w obronie swej zagrożonej rzekomo wiary i Kościoła. Efekt jest taki, że w ostatnich tygodniach z Donbasu usunięto praktycznie wszystkich duchownych chrześcijańskich, poza prawosławnymi uznającymi zwierzchność Patriarchatu Moskiewskiego. Miejscowi biskupi starają się dystansować od bieżącej polityki, ale już na poziomie parafii separatyści często otrzymywali wsparcie od proboszczów. Głośny był przypadek, gdy jeden z prawosławnych duchownych pod Ługańskiem odmówił pochówku ukraińskiego żołnierza mówiąc, że nie zasługuje na chrześcijański pogrzeb ten, który strzelał do braci. Nowy metropolita kijowski, honorowy zwierzchnik całego ukraińskiego prawosławia podległego Moskwie, będzie musiał się więc zmierzyć z problemem lojalności części jego struktur wobec ukraińskiego państwa.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Andrzej Grajewski