Na miejscu katastrofy malezyjskiego boeinga na wschodzie Ukrainy sytuacja jest wciąż chaotyczna. Prorosyjscy separatyści utrudniają dostęp do wraku, zwłok ofiar, niepewny jest los czarnych skrzynek. Cały czas trwają też walki separatystów z siłami rządowymi.
Panuje coraz większe przekonanie, że samolot Malaysia Air został zestrzelony pociskiem rakietowym odpalonym z terenów kontrolowanych przez separatystów i że broń tę - zapewne zestaw rakietowy Buk - separatyści musieli otrzymać z Rosji. Malezyjskie linie opublikowały w sobotę listę pasażerów i członków załogi tego samolotu. Na liście obejmującej 298 nazwisk nie ma polskich obywateli.
Zginęło 283 pasażerów i 15 członków załogi. Największą grupę ofiar stanowią Holendrzy - 193 osoby, w tym jedna z podwójnym obywatelstwem Holandii i USA. Zginęło też 43 Malezyjczyków (w tym 15 członków załogi), 27 Australijczyków, 12 Indonezyjczyków, 10 Brytyjczyków (w tym jedna osoba z podwójnym obywatelstwem W. Brytanii i RPA), 4 Niemców, 4 Belgów, 3 Filipińczyków, 1 Kanadyjczyk i 1 Nowozelandczyk.
Wicepremier Ukrainy Wołodymyr Hrojsman poinformował w niedzielę po południu, że separatyści, którzy kontrolują teren katastrofy, umieścili część ciał ofiar w trzech wagonach chłodniczych. Wagony te stoją na stacji kolejowej w mieście Torez, kilka kilometrów od miejsca, w którym malezyjska maszyna spadła na ziemię.
"W pociągu znajdują się 192 ciała i osiem fragmentów ciał. Zakończyliśmy te prace (umieszczania ciał w wagonach) rano. W chwili obecnej prowadzone są rozmowy, by pociąg mógł stamtąd wyjechać" - powiedział.
Hrojsman dodał, że przedstawiciele władz ukraińskich rozmawiają z separatystami o wysłaniu wagonów z terytorium opanowanego przez bojowników na terytorium kontrolowane przez Ukrainę. "Na razie nie mamy możliwości odesłania pociągu" - podkreślił.
Wicepremier poinformował także, że pracujący w miejscu katastrofy ratownicy odnaleźli w ostatnich godzinach kolejnych 27 ciał. Oznacza to, że ogółem znaleziono dotychczas zwłoki 223 osób.
Władze samozwańczej Donieckiej Republiki Ludowej (DRL) na wschodniej Ukrainie wyraziły w niedzielę gotowość przekazania ekspertom międzynarodowym czarnych skrzynek malezyjskiego samolotu. Wykluczono jednocześnie możliwość oddania rejestratorów lotu malezyjskiego Boeinga 777 władzom w Kijowie. Separatyści twierdzą, że czarne skrzynki przewieźli już do Doniecka.
Wcześniej Służba Bezpieczeństwa Ukrainy opublikowała nagrania rozmów rebeliantów, którzy mówili, że należy zrobić wszystko, by czarne skrzynki nie trafiły w ręce osób postronnych, w tym obserwatorów Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (OBWE).
W sobotę rząd Ukrainy wydał oświadczenie, w którym podkreślono m.in, że prorosyjscy rebelianci wywożą z miejsca katastrofy ciała ofiar i nie zezwalają na rozpoczęcie śledztwa mającego wyjaśnić jej przyczyny. W komunikacie, opublikowanym na rządowej stronie internetowej zwrócono też uwagę, że separatyści przygotowują się do wywiezienia szczątków samolotu do Rosji.
Ukraińskie media informowały w niedzielę, że tzw. wicepremier samozwańczej Donieckiej Republiki Ludowej Andriej Purgin oświadczył, iż międzynarodowi eksperci zostaną dopuszczeni w miejsce tragedii tylko wówczas, gdy Kijów przerwie operację antyterrorystyczną przeciwko separatystom.
Ukraińska Rada Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony poinformowała w niedzielę, że siły rządowe zacieśniają pierścień wokół ugrupowań prorosyjskich, przeciwko którym walczą we wschodnich obwodach kraju. W ciągu ostatniej doby zginęło ośmiu żołnierzy, a 50 zostało rannych.
Prorosyjskie oddziały separatystyczne otoczone są przez siły ukraińskie w południowo-wschodniej części obwodu ługańskiego i w północno-wschodnim rejonie obwodu donieckiego. Władze Ukrainy dążą do odcięcia buntowników od granicy z Rosją, by nie napływało stamtąd wsparcie w ludziach i sprzęcie wojskowym.
Francja, W. Brytania i Niemcy będą naciskać na prezydenta Rosji Władimira Putina, aby wymógł na prorosyjskich bojownikach umożliwienie śledczym dostępu do miejsca katastrofy malezyjskiego samolotu - poinformował w niedzielę prezydent Francji Francois Hollande. Zapowiedział jednocześnie "podjęcie odpowiednich kroków" w przypadku braku reakcji Moskwy na apel Paryża, Londynu i Berlina.
Wcześniej szef MSZ Wielkiej Brytanii Philip Hammond zapowiedział, że Londyn będzie przekonywać pozostałe państwa UE do nałożenia na Rosję większych sankcji w związku z zestrzeleniem przez prorosyjskich bojowników malezyjskiego samolotu pasażerskiego.
Zaznaczył, że dotychczasowe informacje wyraźnie wskazują, że samolot został zestrzelony z terytoriów kontrolowanych przez prorosyjskich separatystów, a sam pocisk rakietowy został prawie na pewno dostarczony przez Rosję.
Także sekretarz stanu USA John Kerry powiedział w niedzielę, że coraz więcej wskazuje na to, iż system rakietowy użyty do zestrzelenia samolotu pasażerskiego na wschodzie Ukrainy znalazł się w rękach separatystów i pochodził z Rosji.
Kerry zaapelował do "niechętnych" jego zdaniem dotąd państw UE o przyłączenie się do Stanów Zjednoczonych i nałożenie ostrzejszych sankcji na Rosję.