9-letni chłopiec i 11-letnia dziewczynka mieli zostać najmłodszymi zdobywcami najwyższego szczytu Europy. Przeszkodziła lawina. Na szczęście wszystko dobrze się skończyło.
11-letnia Shannon i 9-letni Patrick byli na wyprawie ze swoim ojcem, Patrickiem Sweeneyem. Od kilku miesięcy ojciec przygotowywał swoje dzieci do tego, by zostały najmłodszymi zdobywcami Mont Blanc (4810 m.n.p.m.).
Do wypadku doszło na wysokości ok 3200 m., w okolicach tzw. Wielkiego Kuluaru, zwanego też przez alpinistów Kuluarem Śmierci. To szeroki i stromy odcinek, który zmierzający na Mont Blanc drogą pierwszych zdobywców muszą przetrawersować (czyli przejść w poprzek). Bardzo często dochodzi tam do lawin kamiennych, czasem także śnieżnych. By uświadomić sobie jak bardzo jest tam niebezpiecznie, wystarczy przytoczyć statystyki: średnio dochodzi tam do prawie 15 wypadków rocznie, w tym ok. 4 śmiertelnych. Od 1990 r. na tym liczącym ok 40 metrów odcinku zginęło już blisko 100 osób. Z drugiej strony każdego roku Kuluar przekracza ok 30 tys. alpinistów.
Podczas przekraczania kuluaru cała trójka usłyszała dudniący odgłos. Ruszyła niewielka lawina z ciężkiego i mokrego śniegu, która porwała dzieci i przeciągnęła je ok. 50 metrów w dół. Dzieci były związane z ojcem liną i dzięki temu udało się wyhamować ich lot. Ostatecznie dzieci miały sporo szczęścia i nic poważnego im się nie stało. Całe zdarzenie nagrała kamera.
Mężczyzna jest krytykowany za narażanie dzieci, sam jednak uważa, że dobrze postępuje.
Wojciech Teister /TVN24.pl