Ja jestem krzewem winnym, wy – latoroślami. Kto trwa we Mnie, a Ja w nim, ten przynosi owoc obfity, ponieważ beze Mnie nic nie możecie uczynić. J 15,5
Sugestywny obraz winnego krzewu zdaje się wskazywać, że Bóg Ojciec nie będzie pielęgnował latorośli byle jakich, które trwają w winnym krzewie tylko pozornie – ciałem, a nie sercem; skupi się natomiast na tych, które owocują. Te latorośle będzie z miłością oczyszczał, troszcząc się, aby wydały owoc jak najobfitszy. Taka jest bowiem, w gruncie rzeczy, najgłębsza natura chrześcijaństwa. Ono nie znosi bylejakości, ponieważ albo obfituje, albo nie ma go wcale. Uczniem Jezusa nie można być tylko ciałem, przyznając się do Niego wyłącznie formalnie. Chrześcijaństwo to nie partia, do której przynależę, lub organizacja, z którą się identyfikuję na mocy takiego czy innego zaświadczenia, legitymacji lub ideowej deklaracji. Chrześcijaństwo to sam Jezus Chrystus, który w swym niepojętym miłosierdziu pozwala nam w sobie trwać, a przede wszystkim – pragnie trwać w nas. Niech nas to uczy pokory. Wszak bycie autentycznym uczniem Chrystusa to nie dziejowa konieczność; to przywilej, zaszczyt i łaska.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Aleksander Bańka