Sto lat temu w Sarajewie bośniacki Serb Gawriło Princip zastrzelił arcyksięcia Franciszka Ferdynanda. Towarzyszące rocznicowym obchodom wydarzenia pokazały, że do Bośni i Hercegowiny nieprędko powróci spokój.
Przyjeżdżam tu z wizytą, a wy rzucacie we mnie bomby! To odrażające! – tymi słowami 28 czerwca 1914 roku następca tronu Austro-Węgier powitał urzędników w Sarajewie. W zmierzającą do ratusza kolumnę pojazdów z arcyksięciem faktycznie rzucono bombę. Powrót odbywał się więc inną trasą. Kierowca zgubił jednak drogę. Umożliwiło to zbliżenie się do auta zamachowcowi, 19-letniemu Gawrile Principowi. Dwa strzały śmiertelnie raniły Franciszka Ferdynanda i jego żonę Zofię.
Bez wątpienia było to jedno z najważniejszych wydarzeń XX wieku. Nie dziwi fakt, że władze Sarajewa postanowiły zorganizować wystawne rocznicowe obchody. Ale przy ich okazji uwidoczniły się narastające od lat problemy Bośni i Hercegowiny: brak wspólnych momentów historii, z którymi mogą się identyfikować żyjące tu narody, niejasna przyszłość kraju oraz trudna sytuacja ekonomiczna.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Maciej Legutko