Przytulny lokal, z miłą obsługą i bardzo dobrym jedzeniem. Takich miejsc w Warszawie można wskazać przynajmniej kilkanaście. Co sprawiło, że ulubioną restauracją ministrów stała się akurat Sowa & Przyjaciele.
Moje motto życiowe brzmi: „Życie kocha jeść”, ale zawsze pozostają pytania – gdzie i co? W odpowiedzi zapraszam Państwa do wyjątkowego miejsca, które szczyci się ponad 50-letnią chlubną tradycją kulinarną, a teraz w nowej odsłonie zapewnia naszym gościom niesamowite wrażenia kulinarne i wspaniałą atmosferę – zachwala Robert Sowa. Te słowa witają nas na stronie internetowej jego restauracji. Znajdujemy je również, otwierając kartę dań.
Sowa & Przyjaciele to jeden z tzw. modnych lokali, w których nie tylko można smacznie zjeść, ale w których dobrze jest się czasami po prostu pokazać. W restauracji na Dolnym Mokotowie, u zbiegu ulic Czerniakowskiej i Gagarina, bywają politycy, także ministrowie, biznesmeni, aktorzy, sportowcy. Ostatnie zdanie z cytowanego zaproszenia dobrze tłumaczy towarzyski fenomen restauracji. Oprócz wrażeń kulinarnych oraz atmosfery swoje robi też reklama i nimb miejsca stworzonego dla „smakoszy, degustatorów win i miłośników gotowania”.
– Sowa to ceniony kucharz. Obsługiwał imprezy przygotowywane przez ministerstwa i masę tzw. politycznych rautów. Ma w tym świecie dobre kontakty. Dla polityków z różnych opcji jest znaną osobą. Dla tych, którzy lubią spotykać się „na mieście”, żeby porozmawiać przy jedzeniu, jego lokal był naturalnym wyborem. Jego kuchni nie trzeba reklamować. On sam z kolei dobrze zna potrzeby politycznej klienteli. Podaje nie tylko dobre jedzenie, ale i dba o to, by mogła ona rozmawiać bez afiszowania się – tłumaczy nasz rozmówca, biznesmen, jeden z wielu stałych bywalców u Sowy & Przyjaciół.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Mariusz Majewski