Rozległa awaria sieci energetycznej sparaliżowała wczoraj kilka rejonów latynoskiego kraju.
Rozległa awaria sieci energetycznej sparaliżowała w piątek kilka rejonów Wenezueli, w tym częściowo stolicę Caracas, powodując m. in. dwukrotne przerwanie transmisji przemówienia prezydenta Nicolasa Maduro. Awarii nie opanowano w pełni po zapadnięciu zmroku.
Przerwy w dostawie prądu wystąpiły w kilku dzielnicach stolicy a także w 9 z 23 stanów Wenezueli, w tym m. in. w drugim pod względem wielkości mieście Wenezueli Maracaibo oraz w ośrodku przemysłowym Valencia.
W Caracas nie kursowało metro; w ciemnościach pogrążył się nawet na krótko pałac prezydencki. Przerwa w dostawie prądu nastąpiła w momencie przemówienia prezydenta Maduro na uroczystości wręczania odznaczeń dla dziennikarzy.
Tysiące osób wracających z pracy zmuszonych zostało do pieszej wędrówki ciemnymi ulicami. Tłumów nie mogły pomieścić chodniki i część osób zmuszonych zostało do korzystania z jezdni.
W całym kraju wystąpiły poważne zakłócenia w komunikacji kolejowej.
Według państwowego koncernu naftowego PDVSA, awaria nie spowodowała zakłóceń w wydobyciu ropy ani w pracy rafinerii.
Minister energetyki Jesse Chacon oświadczył, że awaria nastąpiła na głównej linii przesyłowej łączącej środkowe i zachodnie rejony kraju.
W Wenezueli systematycznie wzrasta w ostatnich latach liczba tego rodzaju awarii o które władze oskarżają sabotażystów. Jednak zdaniem specjalistów są one rezultatem zaniedbań w konserwacji sieci energetycznej po nacjonalizacji sektora energetyki w 2007 r. oraz niskich cen energii.