Marsze dla Życia i Rodziny odbyły się w czerwcu w 120 polskich miastach.
Kulminacyjnym dniem marszów była pierwsza niedziela czerwca. Jacek Sapa, prezes Centrum Wspierania Inicjatyw dla Życia i Rodziny opowiada, że było niezwykle radośnie, rodzinnie, kolorowo i obywatelsko. Dodaje, że aspekt zaangażowania w działania lokalne to temat, na który szczególnie zwracana jest uwaga, bowiem już jesienią odbędą się wybory samorządowe, które będą miały wpływ na życie polskich rodzin. Dlatego Centrum zachęca do zaangażowania w sprawy lokalnej wspólnoty.
- Powiaty, miasta i gminy składają się z rodzin. Te podmioty bez rodzin nie mogą istnieć, a rodzina bez nich, lepiej lub gorzej, tak! – mówi Jacek Sapa. – Poprzez Marsze chcemy pokazać, że warto postawić na rodziny, tym bardziej, że coraz więcej miejscowości, z powodu niżu demograficznego i emigracji, wyludnia się. Miasto bez rodzin, to miasto bez przyszłości. Dlatego chcemy zachęcić samorządowców, by aktywniej podejmowali działania na rzecz polityki prorodzinnej. Wierzymy, że pomyślność rodzin stanie się dla nich priorytetowym wyzwaniem - zaznacza Sapa.
Inicjatywa marszów rozrasta się w dynamicznym tempie. Co roku przybywa chcących zorganizować Marsz w swoim mieście. Jeszcze dwa lata temu dla życia i rodziny maszerowało 49 miast. W tym roku było ich już ponad 120. W tym roku uczestnicy wydarzenia maszerowali pod hasłem: „Rodzina obywatelska. Rodzina – wspólnota – samorząd”.