Złe duchy prosiły Go: „Jeżeli nas wyrzucasz, to poślij nas w tę trzodę świń!”. Rzekł do nich: „Idźcie!”. Wyszły więc i weszły w świnie.
Potężna i pełna troski miłość, z jaką Jezus wkracza w życie dwóch opętanych Gadareńczyków, wywołuje oczywiste przerażenie demonów: „Czego chcesz od nas, [Jezusie], Synu Boży? Przyszedłeś tu przed czasem dręczyć nas?”. Istotnie, udręką dla złego ducha jest chociażby fakt, że zapiekły w swej egotycznej dumie i nienawiści musi poprosić Jezusa o pozwolenie na wejście w świnie, aby przynajmniej odrobinę nasycić swą żądzę niszczenia. Dlaczego Jezus się na to godzi? Być może dlatego, że tak duża, licząca około dwóch tysięcy sztuk, trzoda (por. Mk 5,13b) stanowiła w sumie spory majątek wielu okolicznych mieszkańców. Jej symboliczne utonięcie pokazało wyraźnie, że najbardziej nawet nędzny człowiek jest w oczach Boga wielokrotnie cenniejszy niż jakiekolwiek inne dobro. Zrozumieli to uwolnieni opętani. Nie zrozumieli pozostali Gadareńczycy. A my? Obyśmy nigdy nie przedkładali stada świń nad człowieka. Wbrew pozorom wcale nie jesteśmy od tego bardziej odlegli niż ludzie żyjący w czasach Jezusa.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Aleksander Bańka