Historie Edyty, Katarzyny i Małgorzaty. Wszystkie miały prawo do terminacji. Prawo do godnego przyjęcia własnego dziecka musiały sobie wywalczyć.
Z listu do redakcji: „Bardzo dużo mówi się na temat »Deklaracji wiary« oraz lekarzy, którzy podpisali dokument i chcą pracować zgodnie ze swoim sumieniem. Jest to dla mnie miłe zaskoczenie, że są tacy ludzie. Ja nie miałam okazji spotkać lekarzy ginekologów, którzy pomogliby mi przejść przez trudne chwile związane z urodzeniem chorego dziecka. Lekarze potrafili wyłącznie poinformować mnie, że mam »prawo do terminacji«. Pozbawiona pomocy psychologicznej, a w zasadzie i rzetelnej medycznej, przeszłam piekło. Ciągle słyszy się w mediach, że łamane są prawa kobiet, które chcą poddać się aborcji, a nic nie mówi się o kobietach, które – tak jak ja – chcą urodzić. Nic nie mówi się o braku pomocy dla nich i o tym, jak są traktowane. Nasze prawa są łamane! Kilka ośrodków pomocowych w Polsce to nadal kropla w morzu potrzeb. Trudno przez to wszystko przejść bez pomocy drugiej osoby. Ale terminacja w obliczu strachu i braku alternatywy nie jest wolnym wyborem”.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Agata Puścikowska