Marszałek Sejmu Ewa Kopacz komentując w poniedziałek nagrania ujawnione przez "Wprost", oceniła, że tego typu rozmowy nie powinny mieć miejsca. Według niej szczególnie ważne jest jednak, kto i w jakim celu dokonał nagrań, bo naruszają one "podstawy państwa polskiego".
Marszałek Sejmu Ewa Kopacz komentując w poniedziałek nagrania ujawnione przez "Wprost", oceniła, że tego typu rozmowy nie powinny mieć miejsca. Według niej szczególnie ważne jest jednak, kto i w jakim celu dokonał nagrań, bo naruszają one "podstawy państwa polskiego".
Tygodnik "Wprost" upublicznił nagranie, na którym słychać, jak szef MSW Bartłomiej Sienkiewicz rozmawia z prezesem NBP Markiem Belką i szefem jego gabinetu, b. ministrem Sławomirem Cytryckim, o hipotetycznym wsparciu przez NBP budżetu państwa kilka miesięcy przed wyborami, które może wygrać PiS. Belka w zamian za wsparcie stawia warunek dymisji ówczesnego ministra finansów Jacka Rostowskiego oraz nowelizacji ustawy o banku centralnym.
"Nie powinno być takich rozmów i nie powinno być tych rozmów w takim miejscu - to jest oczywiste i chyba nie musimy tego komentować. I z przykrością to odnotowujemy i odnotowuje to opinia publiczna" - powiedziała Kopacz dziennikarzom w Sejmie. Wyraziła przy tym pogląd, że jeśli przeczyta się cały materiał opublikowany przez tygodnik, ze słów Sienkiewicza "przebija troska o państwo, a nie kpina".
Kopacz powiedziała, że była zaskoczona publikacją "Wprost". "Bardzo ważną kwestią jest to, gdzie odbyło się to spotkanie, w jakiej formie się odbyło, kto w nim uczestniczył. Ale dla mnie po przeanalizowaniu całego materiału ważne jest to, kto nagrywał te spotkania, bo nie nagrywał na pewno dla transparentności, a nagrywał, żeby uzyskać określony cel, korzyści. Niestety, cena, jaką przyszło nam w tej chwili płacić, to cena naruszenia podstaw państwa polskiego" - zaznaczyła marszałek.
"Ktoś, kto nagrywał, nie wiedział, o czym ci ludzie będą rozmawiać. Nie wiedział, czy będą rozmawiać o swoich planach wakacyjnych, a więc założył z góry, że jeśli będzie miał materiał, będzie mógł go użyć, jeśli oczywiście ten materiał będzie do użycia. To jest niebezpieczne i dzisiaj jest pytanie, jaką cenę może państwo zapłacić za tego rodzaju akcje" - dodała marszałek.
Pytana o decyzje premiera Donalda Tuska Kopacz odparła, że nie zna treści wystąpienia, jakie szef rządu przygotowuje na poniedziałkową konferencję prasową. "Jestem przekonana, że pan premier bardzo szczegółowo wytłumaczy swoją decyzję, jaka by nie była. Ja nie mam na nią żadnego wpływu" - zaznaczyła.
Odnosząc się do złożonego w poniedziałek w Sejmie przez PiS wniosku o odwołanie Sienkiewicza z funkcji szefa MSW, marszałek oceniła, że jest to "święte prawo" opozycji. "Ja oczekiwałabym jednak od opozycji nie tylko ataku na PO, bo to mogłoby się przydarzyć - oby się nie wydarzyło nigdy - każdemu, kto by rządził" - zaznaczyła.
"Ja, patrząc dzisiaj na opozycję, na te gorące głowy, które już domagają się wszystkiego, co można wykonać w ciągu pięciu minut, i nagłych decyzji, to bym jednak zaapelowała do opozycji i skierowała tok myślenia, że niezależnie od tego, kto by rządził, taka sytuacja mogłaby mieć miejsce. Jeśli tak, to może zastanówmy się wspólnie, jak ustrzec się przed tego rodzaju historiami" - apelowała marszałek.
Zdaniem marszałek, nie ma potrzeby zwoływania dodatkowego posiedzenia Sejmu, by wyjaśnić kwestie nagrań. "Nie widzę powodu zwoływania dodatkowego posiedzenia Sejmu w tej chwili (...). Pracujmy według scenariusza, ale naszego polskiego scenariusza, odpowiedzialnego, politycznego scenariusza, który jest zapisany w kalendarzu posiedzeń" - mówiła Kopacz. Apelowała, aby nie dać sobie narzucić scenariusza napisanego przez osoby, które założyły podsłuchy.
Kopacz wyraziła pogląd, że rozmowy Sienkiewicza z Belką nie naruszają art. 220 konstytucji (mówi on m.in., że ustawa budżetowa nie może przewidywać pokrywania deficytu budżetowego przez zaciąganie zobowiązania w centralnym banku państwa). "Ja wszystkim tym, którzy tak bardzo gorąco się powołują na ten artykuł, chciałabym zwrócić uwagę, że to, co jest zapisane w tym artykule, w tych dwóch punktach, jest zobowiązaniem dla parlamentu. Wszystko to, co ustali się gdziekolwiek, musi przejść przez parlament (...), a tu są transparentne metody postępowania - jest debata, głosowania, wymagana większość" - podkreśliła Kopacz.
Według "Wprost" do rozmowy Belki z Sienkiewiczem doszło w lipcu 2013 roku. W listopadzie zdymisjonowany został minister finansów Jacek Rostowski, a pod koniec maja 2014 roku do Rady Ministrów wpłynął projekt założeń nowelizacji ustawy o NBP z zapisami, o których rozmawiali Belka i Sienkiewicz.
"Wprost" ma też drugą taśmę nagraną cztery miesiące temu. Sławomir Nowak spotkał się wówczas z Andrzejem Parafianowiczem, byłym wiceministrem finansów i byłym szefem Głównego Inspektoratu Informacji Finansowej. W spotkaniu brał też udział były dowódca GROM Dariusz Zawadka. Rozmowa miała dotyczyć kontroli finansów żony Nowaka.
Według "Wprost" podobnych nagrań jest więcej - nagrane miało zostać spotkanie wicepremier Elżbiety Bieńkowskiej z szefem CBA Pawłem Wojtunikiem, szefa Najwyższej Izby Kontroli Krzysztofa Kwiatkowskiego z biznesmenem Janem Kulczykiem, a także Kulczyka z sekretarzem generalnym PO Pawłem Grasiem. Nagrane miało zostać również spotkanie związanego z Platformą biznesmena Piotra Wawrzynowicza z wiceministrem skarbu Rafałem Baniakiem.