„Poczekajmy, nie minie rok i wszystko rozkradną, a na koniec podpalą to, czego się nie da wynieść” – wieszczył ktoś w 2013 roku na jednym z limanowskich forów internetowych.
Świetlica na romskim osiedlu w Koszarach koło Limanowej działa od roku. Nikt niczego nie ukradł, nie zniszczył, nie podpalił. – Nie obyło się jednak bez problemów – przyznaje ks. Piotr Grzanka, wicedyrektor Caritas Diecezji Tarnowskiej, która wybudowała i prowadzi tę przystań dla romskich dzieci. Obiekt powstał za pieniądze przekazane przez wojewodę, ale środki na prowadzenie działalności są co najwyżej symboliczne. Problemem są też lokalne podziały, których nie zniweluje jedna taka placówka. Romowie, których w Koszarach mieszka ponad setka, są też podzieleni między sobą. To po co było w takich okolicznościach robić tę świetlicę? – Warto ją prowadzić dla tych dzieci – twierdzi ks. Piotr. Codziennie na ponad 5 godzin przychodzi ich co najmniej trzydziestka. – Po roku widzimy owoce naszej pracy. W szkole może nie mają sukcesów, ale przynoszą z niej pozytywne oceny za zadania domowe, które tu odrabiają. Co ważniejsze, dziś wiedzą, że nie wolno bić, pluć czy wyzywać drugiego człowieka, i tego się trzymają. Potrafią powiedzieć „dzień dobry”, „proszę”, „przepraszam” – mówi Agnieszka Kapturkiewicz, nauczycielka ze świetlicy.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
gb