Wielu krytyków uważa, że to właśnie Pasoliniemu udało się dokonać doskonałej adaptacji tekstu biblijnego, oddającej w pełni jego metafizyczną siłę.
W pozostałych rolach i jako statyści wystąpili przyjaciele reżysera i wieśniacy z terenów, gdzie kręcone były zdjęcia filmu. Ich surowe, naznaczone piętnem ciężkiej pracy i zmarszczkami twarze współgrają z elementami równie ubogiego krajobrazu, prymitywnych budowli i posępnego, pustynnego pejzażu, fotografowanego, podobnie jak cały film w ostrych odcieniach bieli i czerni.
Niezwykła była koncepcja muzyczna filmu. Prócz Bacha, Mozarta, reżyser używa cytatów z muzyki religijnej Czarnej Afryki, bluesa i pieśni rosyjskich. W połączeniu z warstwą obrazową, w której znajdujemy stylizacje malarskie i rzeźbiarskie kadrów (Giotto, Masaccio, Botticelli, El Greco, Donatello) stwarza to poczucie uniwersalności, a zarazem prostoty.
Film Pasoliniego powstał w opozycji do dotychczasowej tradycji widowiskowych produkcji będących najczęściej ilustracją tematów ewangelicznych, pozbawionych jednak duchowej głębi. Zrezygnował z epiki historycznej kładąc nacisk na nauczanie Jezusa, a nie rekonstrukcję Jego biografii.
„Ewangelia wg św. Mateusza” jest pierwszą Ewangelią kanoniczną, była najbardziej używanym tekstem Ewangelii w dawnym Kościele ze względu na swą kompletność i bogactwo nauk, zawartych w tzw. wielkich mowach. Pasolini nie chciał uprawiać jakiejkolwiek bieżącej publicystyki, ponieważ całkowicie zaufał tekstowi biblijnemu. Ekranizację Pasoliniego wyróżnia przede wszystkim posunięta do skrajności oszczędność środków wyrazu połączona z ascetyzmem narracji. Niezależnie od intencji deklarowanych przez reżysera, że ekranizując tekst w postaci pierwotnej chciał uwypuklić sprzeczności pomiędzy jego przesłaniem a wykorzystywaniem go w religii, to poprzez skrajny, surowy realizm reżyser osiągnął wymiar transcendencji, dotarł do tego co mistyczne. Przy czym nie jest to realizm przejawiający się w wierności realiom historycznym, obyczajów, strojów czy zachowań. Reżyser nie odtwarza rzeczywistości konkretnej lecz buduje rzeczywistość symboliczną. Jest to raczej wierność wobec ekranizowanego tekstu, co jeszcze bardziej podkreśla paradokumentalny styl narracji, a jego znaczenia ukryte są za faktami. Powolny rytm następujących po sobie obrazów od czasu do czasu przerywają akcenty dramatyczne.
Utwór Pasoliniego spotkał się z bardzo zróżnicowanym przyjęciem odbiorców. Wielu krytyków uważa, że to właśnie Pasoliniemu udało się dokonać doskonałej adaptacji tekstu biblijnego, oddającej w pełni jego metafizyczną siłę.
Na festiwalu w Wenecji film zdobył Grand Prix, a jury OCIC (Międzynarodowe Katolickie Biuro Filmowe) uzasadniło swoją nagrodę tym, że reżyser ze wstrząsającą prostotą i napięciem wyraził „społeczne posłannictwo Ewangelii”.
Część środowisk katolickich ostro potępiła przyznanie nagrody katolickiej Pasoliniemu, inni dostrzegli w jego filmie przesłanie zgodne z duchem Ewangelii. Z drugiej strony film odbierano jako zaangażowane dzieło marksistowskie, a Chrystus, jak pisze Jerzy Kossak w swojej książce „Kino Pasoliniego”, „jest męczennikiem sprawy społecznej, trapionym przez świadomość swojej przegranej”.
Jest to film wyrosły z ideowego zaangażowania po stronie idei społecznej przeciwko ideologii kompromisu i pokoju społecznego. To - paradoksalnie - szczytowy moment zaangażowania twórcy po stronie walczącego marksizmu i ruchu robotniczego." W postaci Chrystusa widziano nonkonformistę i rewolucjonistę walczącego o doskonalszy porządek moralny świata. Tego typu interpretacje wpisywały film w rejony bliskie teologii wyzwolenia wynikające z ówczesnych kontekstów społecznych i politycznych.
Franco Zeffirelli (autor "Jezusa z Nazaretu") o filmie Pasoliniego powiedział: „Pasolini pokazał historię Jezusa, jakby to była jego własna: jako apostołowie wystąpili najlepsi przyjaciele, Matką Boską była uwielbiana matka. Uważał bowiem, że jedynym sposobem wytłumaczenia owej niezwykłej opowieści jest przeniesienie jej na poziom osobisty”.
***
"Ewangelia według św. Mateusza" (Il Vangelo Secondo Matteo) - reżyseria i scenariusz: Pier Paolo Pasolini; zdjęcia: Tonino Delli Colli; wyk: Enrique Irazoqui (Jezus), Settimio Di Porto (Piotr), Otello Sestili (Judasz), Mario Socrate (Jan Chrzciciel), Mariagherita Caruso (Maria w młodości), Susanna Pasolini (Maria jako staruszka), Marcello Morante (Józef), Rossana Di Rocco (Anioł Pański), Rodolfo Wilcock (Kajfasz), Amerigo Bevilacaqua (Herod I Wielki), Paola Tadesco (Salome); Włochy/Francja 1964; 137 min.
Wiara.pl