Pielgrzymka papieża Franciszka do Ziemi Świętej w dniach 24-26 maja będzie wizytą duszpasterską i ekumeniczną na rzecz jedności, dialogu i wspólnoty, ale będzie miała też wymiar polityczny - powiedział PAP łaciński patriarcha Jerozolimy arcybiskup Fouad Twal.
"To już czwarta papieska wizyta w Ziemi Świętej od 1964 roku, więc choć już jesteśmy zaznajomieni z tymi odwiedzinami, bardzo się cieszymy z przyjazdu papieża" - mówi zwierzchnik Kościoła katolickiego w Ziemi Świętej.
Franciszek odwiedzi Bliski Wschód: Jordanię, palestyńskie terytoria okupowane i Izrael. Jego pielgrzymka jest upamiętnieniem 50. rocznicy historycznego spotkania w Jerozolimie papieża Pawła VI i patriarchy Atenagorasa, które zapoczątkowało dialog katolicko-prawosławny. Trasa podróży Franciszka będzie prowadzić w dużym stopniu śladami Pawła VI.
"Ziemię Świętą w 2000 roku odwiedził Jan Paweł II, w 2009 Benedykt XVI" - przypomniał patriarcha Jerozolimy. "To dla nas bardzo dużo znaczy - to utwierdza nas w naszej wierze, pomimo wszystkich problemów, jakich doświadczamy. Papież przyjeżdża nas wesprzeć, zachęcić, utwierdzić" - podkreślił arcybiskup Fouad Twal.
Zaznaczył, że wizyta papieża będzie miała charakter duszpasterski i ekumeniczny, "na rzecz jedności, dialogu, wspólnoty"; Franciszek spotka się z hierarchami Kościołów chrześcijańskich. "Ale zawsze przypominam, że ta wizyta ma także swój wymiar polityczny. Każde słowo wypowiedziane przez papieża o ludzkiej godności, o wolności, o sprawiedliwości będzie dotyczyło rzeczywistości, sytuacji politycznej" - zauważa patriarcha.
Wyjaśnił: "Dlatego tak niecierpliwie na niego czekamy. Wiemy, że odniesie się do sytuacji w Syrii, do milionów syryjskich uchodźców w sąsiednich krajach, ale też do sytuacji tutaj".
Patriarcha zaznaczył, że "papież jest przyjacielem wszystkich" - jest w dobrych relacjach zarówno z wyznawcami judaizmu, jak i islamu. "Tę przyjaźń ilustruje fakt, że przyjedzie tu z rabinem (Abrahamem Skórką) i z muzułmańskim profesorem (Omarem Abboudem). Jednak obaj są z daleka, z Argentyny, więc może nie będą tak emocjonalnie powiązani z naszymi problemami, które przeżywamy tu na miejscu" - zauważa zwierzchnik Kościoła w Ziemi Świętej.
Łaciński Patriarchat Jerozolimy jest w ostatnich tygodniach mocno zaniepokojony falą antyarabskich ataków. Od początku kwietnia doszło w Izraelu do ponad 15 incydentów, w których sprawcy - jak podejrzewa policja, ultranacjonalistyczni Żydzi - zaatakowali klasztory, kościoły, meczety, firmy, samochody należące do arabskiej mniejszości.
"Społeczność chrześcijańska jest integralną częścią tutejszej ludności palestyńskiej. Ma te same aspiracje, cele, problemy i żyje pod taką samą kontrolą izraelską, jak palestyńscy muzułmanie. Nie możemy ich odseparować" - mówi patriarcha.
Tłumaczy, że ze względu na małą liczebność chrześcijan ataki te są dla nich bardziej dotkliwe. "Choć muzułmanie też padają ofiarami takich aktów przemocy, my jako chrześcijanie, jako malutka mniejszość, jesteśmy poważniej zagrożeni. Im trudniejsza jest nasza sytuacja, tym więcej osób decyduje się na emigrację, i na nas odbija się to mocniej niż na muzułmanach i żydach, których są tu miliony" - wyjaśnia łaciński patriarcha Jerozolimy.
Dodaje: "chciałbym usłyszeć więcej umiarkowanych głosów izraelskich i muzułmańskich. Nie słychać ich tak wyraźnie, jak ekstremistów. Dlatego pytamy - kto tych ludzi wykształcił? Skąd wzięły się ich poglądy? Jak to możliwe, że w XXI wieku wciąż jest miejsce dla takiego ekstremizmu? Czemu pozwalamy im zatruwać atmosferę współpracy i pokoju? I co rząd robi w tej sprawie? Nie wierzę, że Izrael nie jest w stanie ich kontrolować".
W ocenie patriarchy zachętą dla ekstremistów są głosy w izraelskich kręgach rządzących, promujące Izrael jako kraj tylko jednego narodu - Żydów. Na początku maja (premier) Benjamin Netanjahu zapowiedział wpisanie do praw podstawowych (zastępujących w Izraelu konstytucję) "żydowskiego charakteru państwa". Wywołał tymi słowami sprzeciw centrowych i lewicowych partii w Knesecie. Szczególne zaniepokojona tymi planami jest półtoramilionowa mniejszość arabska w Izraelu.
Patriarcha Jerozolimy potwierdził, że Jerozolima zostanie zamknięta na czas wizyty papieża w ramach środków bezpieczeństwa. "Spotkaliśmy się z szefem policji izraelskiej, który zapewnił mnie, że (...) w trakcie wizyty papieża zostaną podjęte najlepsze środki bezpieczeństwa. Powiedziałem, że bardziej martwi mnie nadmiar ich środków bezpieczeństwa" - mówi ze śmiechem hierarcha.
Wizytę Franciszka od poprzednich papieskich pielgrzymek w Ziemi Świętej odróżnia jej krótki termin. "Zabrakło czasu na przyjazd do Nazaretu" - przyznaje zwierzchnik katolików w Ziemi Świętej, dodając: "dlatego liczymy, że papież przyjedzie tu jeszcze raz".
Za to w Betlejem papież spotka się z pięcioma rodzinami podczas lunchu we franciszkańskim klasztorze Casa Nova. "Nie było nam łatwo wybrać rodziny, które będą miały przywilej spotkania z papieżem. Każda parafia, każdy ksiądz, chciały wysłać swoje rodziny" - mówi.
Jak dowiedziała się PAP, jedna z rodzin uczestniczących w spotkaniu będzie ze Strefy Gazy, a druga przyjedzie z północy Izraela, z wioski Ikrit, której mieszkańcy zostali wysiedleni w 1948 roku i do dziś walczą o możliwość powrotu. Innej rodzinie grozi utrata żyznych ziem w związku z budową izraelskiego muru oddzielającego Zachodni Brzeg od Jerozolimy. Patriarcha powiedział, że z papieżem spotkają się też "rodzice, których dwoje dzieci odsiaduje od 15 lat wyroki w izraelskim więzieniu".