Belgijskie ministerstwo spraw zagranicznych poinformowało w sobotę, że padło ofiarą ataku hakerskiego, którego celem było zdobycie dokumentów dotyczących kryzysu na Ukrainie. Sprawa jest obecnie badana. Dziennik "Le Soir" o cyberatak oskarżył Rosję.
Szef belgijskiej dyplomacji Didier Reynders w komunikacie napisał, że atak miał miejsce przed kilkoma dniami. Według dziennika "L'Echo" doszło do niego w ubiegły weekend.
"Ministerstwo spraw zagranicznych, z pomocą wojskowego wywiadu, stwierdziło przed kilkoma dniami, że do systemu komputerowego dostał się wirus, który miał kopiować informacje oraz dokumenty związane z ukraińskim kryzysem" - głosi komunikat resortu.
Reynders wystąpił do wywiadu wojskowego z prośbą o "dokładną analizę zakresu szkód oraz ustalenie tożsamości intruza".
"Tego ataku dokonała Rosja, w kontekście kryzysu ukraińskiego" - napisał "Le Soir".
Obecnie Unia Europejska przygotowuje nowe sankcje przeciwko rosyjskim firmom na Krymie, nielegalnie skonfiskowanym po aneksji półwyspu przez Rosję. Decyzje w tej sprawie mają zapaść na poniedziałkowym spotkaniu ministrów spraw zagranicznych w Brukseli.