Gdy na wsi krowa szła w szkodę, wołano: „Nawróć się!”. To sedno pokuty.
06.05.2014 11:38 GOSC.PL
Pamiętam, jak mój syn po swej drugiej w życiu spowiedzi odszedł uśmiechnięty od konfesjonału: „Mam zmówić dwie pokuty” – wyjaśnił. „Jakie?”. „Noooo, pokutę i pokutę”. „Ale jaką?”. „No przecież mówię – zirytował się – Pokutę i pokutę!”.
Po konsultacji z księdzem okazało się, że chodziło o dwie zdrowaśki. Mamy podobny problem. Czy samo odmówienie dziesiątki Różańca załatwia problem zadośćuczynienia?
– Najczęściej pokuta kojarzy się nam z gestami pokutnymi, takimi, jak modlitwy, surowe posty, niemal biczowanie się czy noszenie włosiennicy – wyjaśnia o. Wojciech Prus, dominikanin – Tymczasem dla Jana Pawła II najważniejszym słowem, którym objaśnia pokutę, jest metanoia, czyli nawrócenie, zmiana myślenia. Mówi też o powrocie na właściwą drogę. W tym znaczeniu pokuta jest gestem sprawiedliwości. Słowo „nawrócenie” kojarzy mi się z książką Andrzeja Madeja „Dziennik wiejskiego wikarego”, w której czytamy, że gdy na wsi krowa szła w szkodę, wołano: „Nawróć się!”. Człowiek, który popełnia grzech, idzie tam, dokąd nie powinien iść i je to, co może mu zaszkodzić, z czym wiążą się przykre konsekwencje. Pokuta to proces wycofywania się z tych bezdroży.
Na czym ma polegać zmiana naszego myślenia? Ks. Franciszek Blachnicki na przykładzie gallus gallus domesticus (czyli kury domowej) wyjaśniał nasze tendencje do „równania w dół”. – Grzebiemy w ziemi, w grzechu. I uznajemy to za nasz naturalny stan – opowiadał – Od czasu do czasu podskoczymy, pofruniemy, ale tylko po to, by znów wylądować w błocie. Tymczasem to nie jest nasz naturalny stan! Naszym środowiskiem naturalnym jest trwanie w łasce, a nie broczenie w grzechu. Jesteśmy stworzeni do rzeczy większych.
Marcin Jakimowicz