Łagiewniccy pielgrzymi. Uśmiechają się, pozdrawiają napotkanych pod drodze. Podczas pielgrzymkowego koncertu tańczą w rytm skocznej melodii, a niewiele wcześniej rozegrali zacięty mecz piłkarski. jednak próg sanktuarium Bożego Miłosierdzia przestępują ze łzami wzruszenia w oczach. Często nie potrafią też ukryć łez na trasie, kiedy pada pytanie, dlaczego idą…
Bo w tej pielgrzymce zawierza się Bożemu Miłosierdziu najtrudniejsze i najważniejsze sprawy, o których często mówi się ze ściśniętym gardłem. – Tyle jest tego, że nawet się nie zastanawiałam. Kiedy dowiedziałam się, że jest taka pielgrzymka, od razu postanowiłam, że pójdę – mówi zdecydowanie 87-letnia bielszczanka Sabina Martynowicz, najstarsza uczestniczka pielgrzymki. Ma za sobą kilkanaście pieszych wypraw do Częstochowy i wydawało się, że w 80. roku życia zamknęła ten pątniczy rozdział. A jednak po paru latach przerwy wyruszyła w drogę do Łagiewnik, jednym imponując, innych zawstydzając wytrwałością… – Skąd mam taką kondycję? No, wiadomo, że od Pana Boga, bo przecież nie od siebie – odpowiada bez chwili namysłu.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Alina Świeży-Sobel; współpraca – Urszula Rogólska