Kto spożywa moje Ciało i pije moją Krew, ma życie wieczne, a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym.
Jak można powiedzieć coś podobnego, chcąc pozyskać tłumy dla swojej idei? Namawiać ludzi do kanibalizmu? Czy Jezus nie mógł tego ująć jakoś łagodniej? Przecież, jak wiemy, na skutek tych słów wielu słuchaczy odeszło, przestało Go w ogóle słuchać. Tyle razy w dyskusjach z faryzeuszami potrafił precyzyjnie dobrać słowa, uniknąć pułapek. Dlaczego nie tu? Widocznie dla Jezusa te słowa były aż tak ważne. Widocznie nie chciał wyrazić się inaczej – „ciało moje jest prawdziwym pokarmem”. Realna obecność Jezusa w Eucharystii była potem, na przestrzeni wieków, wielokrotnie kwestionowana, a w kościołach protestanckich jest kwestionowana do dziś. Widocznie więc Jezus wiedział, że trzeba tej realności bronić od początku. Może część słuchaczy odejdzie, ale ci, którzy zostaną, będą spożywać Jego Ciało i pić Jego Krew i będą przez Niego wskrzeszeni w dniu ostatecznym. Słowa te nie straciły nic ze swojej wagi. Eucharystia pozostaje źródłem i szczytem życia chrześcijańskiego.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Ireneusz Krosny