Prorosyjscy separatyści ostrzelali w nocy lotnisko wojskowe w Kramatorsku w obwodzie donieckim na wschodzie Ukrainy, raniąc dwóch żołnierzy, i zajęli posterunek milicji w Kostiantyniwce w tym samym regionie.
Ukraińskie media doniosły także w poniedziałek rano o obrzuceniu przez nieznanych sprawców koktajlami Mołotowa sądu w Mariupolu na południu obwodu donieckiego, w wyniku czego część budynku spłonęła.
Lotnisko w Kramatorsku w godzinach nocnych zostało ostrzelane z kałasznikowów. Rano separatyści powtórzyli atak, strzelając także z granatników. Ukraińscy wojskowi odpowiedzieli ogniem. Dwóch z nich zostało rannych - podała grupa "Informacyjny Opór".
Napięta sytuacja utrzymuje się w opanowanym przez separatystów Słowiańsku na północy obwodu donieckiego. Przetrzymują oni tam grupę międzynarodowych obserwatorów wojskowych, których uważają za szpiegów. Wśród uprowadzonych jest Polak. Separatyści chcą ich wymienić na swych towarzyszy zatrzymanych przez władze w Kijowie.
W Słowiańsku znajdują się także zatrzymani przez separatystów trzej funkcjonariusze Służby Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU). Rosyjskie telewizje pokazały ich w niedzielę podczas swoistej "prezentacji", dokonanej przez separatystów dla rosyjskich dziennikarzy.
Trzej oficerowie SBU siedzieli przed kamerami ze związanymi rękami, z głowami owiniętymi taśmą klejącą i bez spodni. Lider separatystów w Słowiańsku Wiaczesław Ponomariow oświadczył, że ich także gotów jest wymienić na swoich bojowników będących w rękach ukraińskich władz.
Na wschodniej Ukrainie prowadzona jest od prawie dwóch tygodni operacja antyterrorystyczna, jednak na razie nie przynosi ona większych efektów. Władze twierdzą, że nie atakują separatystów w obawie przed możliwymi stratami wśród ludności cywilnej.