Pomodliłam się za Pana Tadeusza, który napisał wiersz "Ocalony", moje poetyckie "Ojcze nasz"
25.04.2014 08:27 GOSC.PL
Kiedy rano kolega zadzwonił z wiadomością, że zmarł Tadeusz Różewicz i może mogłabym napisać komentarz do "Gościa Niedzielnego", jak nigdy dotąd - odmówiłam i powiedziałam, że się za Niego pomodlę. A ludzie przecież mówią, że On niewierzący. No to co? Ja wierzę, że w Jego wierszach jest siła napędzająca naszą poezję - jakby powiedział Josif Brodski. A poezja mówi o tym co dla człowieka najważniejsze, czyli o Bogu, nawet gdy o Nim nie mówi.
Pomodliłam się za Pana Tadeusza, który napisał wiersz "Ocalony", moje poetyckie "Ojcze nasz" . "Ocalałem prowadzony na rzeź" - z tej bolesnej dosłowności, z bicia słowem w szczękę, a może serce, z ascezy środków, w których tkwi wielka moc, wzięła się cała powojenna poezja, także, muszę przyznać, moje skromne pisanie. Ale zaraz potem, w tym wierszu, padają znamienne słowa człowieka gorliwie szukającego: „Szukam nauczyciela i mistrza/ niech przywróci mi wzrok słuch i mowę/niech jeszcze raz nazwie rzeczy i pojęcia/ niech oddzieli światło od ciemności." To jakbyśmy czytali rozmodlonego katolika, Pana Cogito, nie wiem kogo jeszcze. Czy znalazł nauczyciela i mistrza? W tomie "Matka odchodzi" sam był mistrzem słowa miłości i współczucia, najlepszych uczuć, które pomagają przetrwać. Pisał o miłości i czułości, a przez to był blisko Mistrza. Dziś piszę o Nim i Jego wierszach z wdzięcznością, nie tylko dlatego, że na nich uczyłam się pisać. Także dlatego, że odkryły, że poezja jest ukryta w najprostszym języku, w którym tylko trzeba odpowiednio ustawić w linijce słowa.
Barbara Gruszka-Zych