Choć do kanonizacji Jana XXIII nie zatwierdzono drugiego cudu, od śmierci papieża wydarzyło się ich tysiące. A przypadek, który posłużył do beatyfikacji, był wstrząsający. – Papież stał przede mną jak żywy. Przycisnął ręką mój brzuch i kazał wstać – mówiła uzdrowiona Caterina Capitani.
Po rozległym wylewie krwi do żołądka operowano ją 14 razy. Chirurdzy musieli wyciąć jej trzustkę i śledzionę. Z żołądka pozostał mały, wielkości śliwki, woreczek. Caterina Capitani, szarytka ze Zgromadzenia Sióstr Miłosierdzia Wincentego à Paulo, żegnała się z życiem. – Byłam na progu śmierci. Ale od ponad 30 lat wiodę normalne życie dzięki Janowi XXIII – powiedziała w 2006 r. w programie „Porta a porta” uzdrowiona za wstawiennictwem papieża. Zatwierdzony przez Kościół cud miał miejsce w 1966 r., a więc rok przed rozpoczęciem procesu beatyfikacyjnego. Fakt ten za każdym razem podkreślał nieżyjący już postulator procesu Dobrego Papieża, o. Luca de Rosa. – To podkreśla osobowość tego papieża. Kiedy rozpoczął się proces, lista niewytłumaczalnych uzdrowień i wydarzeń za jego sprawą była już długa – najwięcej dotyczyło bezpłodnych matek, którym urodziły się dzieci! Przypadek s. Cateriny był jednak wstrząsający! – mówił we włoskiej prasie kapucyn.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Joanna Bątkiewicz-Brożek