Autorem tegorocznych rozważań jest abp Giancarlo Bregantini. Przez 13 lat był on ordynariuszem Locri w naznaczonym przestępczością zorganizowaną regionie Kalabrii, stąd bywa nazywany biskupem antymafijnym. Obecnie kieruje archidiecezją Campobasso-Boiano i jest odpowiedzialny we włoskim episkopacie za komisję sprawiedliwości i pokoju, zajmującą się problemami społecznymi związanymi także ze światem pracy.
Stacja ósma: Jezus spotyka niewiasty jerozolimskie płaczące nad Nim (współprzeżywanie, a nie litość)
Z Ewangelii według św. Łukasza (Łk 23, 27-28)
Córki jerozolimskie, nie płaczcie nade Mną; płaczcie raczej nad sobą i nad waszymi dziećmi!
Niczym zapalone pochodnie pojawiają się na drodze boleści żeńskie postacie. Niewiasty wierne i dzielne, które nie dają się zastraszyć przez straże ani zgorszyć ranami dobrego Mistrza. Są gotowe Go spotkać i pocieszyć. Jezus jest przed nimi. Ktoś Go może depcze, w chwili bezsilnego upadku na ziemię. Ale są tam kobiety, gotowe dać Mu gorące bicie serca, którego nie da się powstrzymać. Patrzą nań najpierw z daleka, potem się przybliżają, jak każdy przyjaciel, każdy brat czy siostra, gdy sobie zda sprawę z trudności, w jakiej żyje umiłowana osoba.
Jezus jest wstrząśnięty ich zawodzeniem, ale je upomina, by nie spalały się widząc Jego mękę, by nie były już niewiastami płaczącymi, ale wierzącymi! Prosi o współbolenie, a nie o jałowe i płaczliwe użalanie się na Nim. Niech nie będzie więcej lamentowania, ale wola odrodzenia, spojrzenia naprzód, kroczenia z wiarą i nadzieją ku jutrzence światła, które wzejdzie jeszcze bardziej oślepiająco nad głowami tych, co idą zwróceni ku Bogu. Płaczmy nad samymi sobą, jeśli jeszcze nie wierzymy w tego Jezusa, który głosił nam Królestwo zbawienia. Opłakujmy nasze nie wyznane grzechy.
I jeszcze zapłaczmy nad tymi mężczyznami, którzy na kobietach wyładowują przemoc, jaką mają w sobie. Opłakujmy kobiety zniewolone lękiem i wyzyskiem. Ale nie wystarczy uderzyć się w piersi i doświadczyć współczucia. Jezus jest bardziej wymagający. Kobiety trzeba umocnić, jak to On uczynił, trzeba je kochać jako nienaruszalny dar dla całej ludzkości. Dla wzrastania naszych dzieci w godności i nadziei.
MODLITWA
Panie Jezu, powstrzymaj rękę tych, którzy biją kobiety! Wydobądź ich serca z przepaści rozpaczy, gdy padają ofiarą przemocy. Nawiedź ich płacz, gdy są opuszczone. I otwórz nasze serca na szczerą i wierną współboleść, ponad naturalne współczucie, abyśmy się stali narzędziami prawdziwego wyzwolenia. Amen.
Stacja dziewiąta: Jezus upada po raz trzeci (przezwyciężyć złą nostalgię)
Z Drugiego Listu św. Pawła Apostoła do Rzymian (8,35-37)
Któż nas może odłączyć od miłości Chrystusowej? Utrapienie, ucisk czy prześladowanie, głód czy nagość, niebezpieczeństwo czy miecz? (…) Ale we wszystkim tym odnosimy pełne zwycięstwo dzięki Temu, który nas umiłował.
Św. Paweł wylicza swoje doświadczenia, ale wie, że przed nim przeszedł przez nie Jezus, który w drodze na Golgotę upadł jeden, dwa, trzy razy. Zmiażdżony cierpieniami, prześladowaniem, mieczem, obarczony drzewem krzyża. Wyczerpany! Zdaje się mówić, jak my w wielu mrocznych chwilach: Już nie dam rady!
To krzyk prześladowanych, umierających, terminalnie chorych, uginających się pod brzemieniem.
Ale u Jezusa widać także Jego siłę: „Gdy udręczył, znów się lituje” (Lm 3, 32). Wskazuje nam, że w udręce jest zawsze Jego pocieszenie, coś więcej do dostrzeżenia w nadziei. To jest jak przycinanie gałązek na drzewach, którego dokonuje z mądrością Ojciec niebieski dokładnie na tych latoroślach, które wydają owoc (por. J 15, 8). Nigdy dla zniszczenia, ale zawsze dla rozkwitu. To jak matka, gdy przyjdzie jej godzina: odczuwa boleści, jęczy, cierpi podczas porodu. Ale wie, że są to bóle nowego życia, wiosny w rozkwicie, właśnie poprzez to przycinanie.
Niech nam pomoże kontemplowanie Jezusa, który się osuwa, ale wstaje, byśmy umieli przezwyciężyć zamknięcie, jakie lęk przed jutrem odciska w naszych sercach, szczególnie w tym czasie kryzysu. Przezwyciężajmy złą tęsknotę za przeszłością, wygodę bezruchu, tego, że „zawsze tak było”! Ten Jezus, który chwieje się i pada, ale potem na nowo wstaje, jest pewnością nadziei, która ożywiana mocną modlitwą rodzi się właśnie wewnątrz doświadczenia, a nie po nim ani bez niego!
Będziemy bardziej niż zwycięzcami dzięki mocy Jego miłości!
MODLITWA
Panie Jezu, prosimy Cię, podnieś z prochu nędzarza, podźwignij z gnoju ubogich, każ im zasiąść z książętami i wyznacz im tron chwały. Łuk mocarzy połam, a przyoblecz mocą słabych, bo tylko Ty możesz nas swoim ubóstwem ubogacić. Amen.