Wiem dobrze, że nie każdy człowiek musi być religijny i chętny do przeżywania czegoś, z czym się nie utożsamia. Ale szanujmy swoje przekonania i nie wchodźmy sobie w drogę tylko po to, by drążyć w opoce wiary innego człowieka albo (nie daj Boże) dobrze się bawić czyimś kosztem.
Po raz kolejny w Kościele katolickim przygotowujemy się do Świąt Zmartwychwstania Pańskiego. Wraz z nadejściem Wielkiego Tygodnia rozpoczyna się coś zastanawiającego – świadkowie Jehowy nawiedzają (a raczej próbują nawiedzić) mój dom i zapraszają na spotkania. Pan, który ostatnio prosił moją żonę otwarcie drzwi, przedstawił się imieniem i nazwiskiem, a następnie zapytał, czy chce wziąć udział w ważnym spotkaniu. Jeszcze nigdy nie spotkałem się z tym, by ktoś na początku rozmowy powiedział nazywam się, dajmy na to, Jan Kowalski, jestem świadkiem Jehowy. Zawsze zaczynają inaczej: czy chciałby pan porozmawiać o przyszłości naszej planety, czy interesują pana proroctwa Księgi Objawienia? Nie rozumiem tego i przyznaję – irytuje mnie to, a szczególnie w Wielkim Tygodniu.
W czasie poprzedzającym Triduum Paschalne również w mediach (choć to zapewne nie wina samych mediów, tylko świadomej gry przeciwników Kościoła katolickiego) pojawiają się dziwne informacje. Dotyczą na przykład problemów z rejestracją nowego związku wyznaniowego – Polskiego Kościoła Latającego Potwora Spaghetti. Wszedłem na stronę PKLPS. To bez wątpienia nie przypadek, że dniem ich święta jest piątek – dzień postu w Kościele katolickim. Także pierwsze spotkanie Pastafarian w Mielcu zaplanowano na Wielki Piątek, będący jak wiadomo wspomnieniem dnia męczeńskiej śmierci Chrystusa na krzyżu. Nie wiem czy jest to chęć zdezawuowania wartości, które budują świat ludzi wierzących w boskość Jezusa Chrystusa. Nie znam celu umieszczania na stronie internetowej pastafariańskiej wersji obrazu Michała Anioła Stworzenia Adama.
Zdaję sobie sprawę z tego, że Święta Wielkanocne nie są świętami wszystkich Polaków. Wiem dobrze, że nie każdy człowiek musi być religijny i chętny do przeżywania czegoś, z czym się nie utożsamia. Ale szanujmy swoje przekonania i nie wchodźmy sobie w drogę tylko po to, by drążyć w opoce wiary innego człowieka albo (nie daj Boże) dobrze się bawić czyimś kosztem.
Piotr Pyzik